niedziela, 11 czerwca 2017

Recenzja #98 - A potem byliśmy wolni - Nic do stracenia. Wreszcie wolni - Kirsty Moseley








Opis fabuły

Między Anną i Ashtonem układa się coraz lepiej. Nie mogą bez siebie żyć. Ojciec dziewczyny zostaje wybrany na prezydenta, przez co o "związku" młodych dowiadują się media. Trudno zachować anonimowość, trudno chronić Annabelle. Wkrótce odbędzie się też proces apelacyjny Cartera Thomasa, co nie ułatwia sprawy. Na dodatek w Ashtonie i Annie zaczyna coś kiełkować. Uczucie? A może zwykłe zaufanie i przyjaźń na zawsze?


Opinia

O tak! Nareszcie! Wrócili! Omnomnomnom...
Uff... atak ekscytacji oficjalnie zażegnany, można pisać o tym, jak świetna i genialna jest ta książka oraz dlaczego tak bardzo ją kocham.
Jako że jest to książka z gatunku Young Adult, uczucia grają tutaj pierwsze skrzypce. Wszystko jest podszyte emocjami, nawet wątek sensacyjny. Historię ponownie opowiadają na zmianę główni bohaterowie. Chwilowo wydawało mi się, że ma to charakter pamiętnika - niektóre wypowiedzi były typowe dla różnych prywatnych zapisków. 


Ashton właściwie się nie zmienił. Nadal jest tym czułym, seksownym, pracowitym agentem SWAT. I co z tego, że taki nie istnieje, ja chcę takiego chłopaka! Tym razem jednak doświadczamy więcej analiz myślowych z jego strony. Różnorakie przemyślenia tego ciasteczka są bardzo przyjemne w lekturze, w czasie jego narracji po prostu płyniemy przez opowieść. Anna natomiast przeszła na zupełnie inny wymiar. Powoli pozwala się nam zgłębiać w kolejne warstwy swojej osobowości, aż w końcu docieramy do tej ukrytej na samym dnie, co jest zaskoczeniem dla niej i dla nas. Nie ma już skupiania się na strachu przed dotykiem, są rozterki i racjonalne myślenie. Postacie drugoplanowe, które bardziej się rozwinęły w pierwszym tomie, teraz pozostawały w cieniu kosztem Deana i rodziców Anny. Pojawiło się też kilku bohaterów epizodycznych, co było sporym zaskoczeniem, ale nie koniecznym zabiegiem. Podejrzewam, że autorka chciała tym pokazać większą różnorodność otoczenia Anabelle i Ashtona. Natomiast nadal mam za mało Nate'a, ale tego chyba nie da się już odkręcić...


Akcja toczyła się w wielu miejscach i czasem przy nieuważnym czytaniu można było pogubić się w tym, gdzie są bohaterowie. Wszelakie opisy pobudzały jednak wyobraźnię w bardzo dobrym stopniu - na tyle, by móc sobie wszystko wyobrazić i się nie znudzić. Nie zapominajmy przede wszystkim o życiowych tematach poruszanych w tej książce. Działania podejmowane samodzielnie nie zawsze są dobrym rozwiązaniem. Często warto zastanowić się wspólnie z najbliższymi, co będzie dla nas najlepsze. Postać Cartera pokazuje nam, jak źli i okrutni mogą być ludzie i co to znaczy przeżyć piekło na ziemi. W takich sytuacjach na pewno nie można milczeć, bo właśnie milczenie doprowadziło do pewnych wydarzeń, o których mowa w tej książce. Carter i Ashton zostali pokazani jako personifikacje zła i dobra. Łączy ich jednak miłość (można to tak nazwać?) do Anny. Obaj zostali trochę przekoloryzowani w swoich cechach osobowości, jednakże nadają książce pewien niepowtarzalny klimat i charakter.


Język jest bardzo lekki i subtelny. Całość tworzy płynną i cudowną opowieść, która łamie i skleja nasze serduszka. Wszystko jest dokładnie opisane, nie brakuje też symboliki. Najlepsze było jednak wyręczenie fanów tej powieści i stworzenie gotowego "shipu" imion głównych bohaterów: Annaton - kocham i uwielbiam!
Co do wydania, to tłumaczenie jest bardzo dobre, nie ma dużych błędów w przekładzie. Redakcja mogłaby być bardziej uważna ze względu na kilka pomyłek związanych z np. zastosowaniem kursywy. Ale największy "hejt" poleci na okładkę. Niby wszystko ładnie, super, ale teraz pytanie za 100 punktów: Jakiego koloru były oczy Anny? Były brązowe, BRĄZOWE. A jakie oczy ma dziewczyna na okładce? Zielone. No chyba mnie coś trafi... Przy okazji, nie obraziłabym się gdyby nie podzielono tej książki na 2 - wtedy zmiany byłyby genialnie zauważalne, a na półce stałby taki uroczy grubasek.
Polecam tę powieść każdemu, kto pragnie miłości, nowego książkowego męża i ponownie złamanego serca. Uwierzcie mi jednak, że warto!
Ines de Castro
Strona autorki: Kirsty MOSELEY

3 komentarze :

  1. Fajnie, że ta książka wzbudziła w Tobie tyle optymistycznych emocji, zwłaszcza, gdy się w końcu doczekałaś tego drugiego tomu. Ja niestety nie znam ani pierwszego tomu, ani drugiego. Wydaje mi się, że jednak kontynuacja jest w porządku, gdy zaznaczasz, że bohater nic się nie zmienił z pierwszej części. Lubię tego typu kontynuację, chociaż sama książka pewnie nie przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem po lekturze pierwszej części. Uwielbiam książki tej autorki, chociaż są takie pisane na podobny schemat. Ale są takie słodkie, że nie mogę ich nie przeczytać.
    Buziaki :*
    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokochałam tą autorkę od jej pierwszej książki. Mam ogromną nadzieję, że książka mi sie spodoba i się nie zawiodę.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    https://gosiaandbook.blogspot.com/2017/07/wywiad-z-hersiak.html

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.