środa, 6 grudnia 2017

Spotkanie z Alkiem Rogozińskim w Empiku w Katowicach

W sobotę, 7 października 2017 miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z Alkiem Rogozińskim. Odbyło się ono o godzinie 16:00 z okazji premiery jego najnowszej książki - Lustereczko powiedz przecie. Miejsce na spotkanie udostępnił Empik w Silesia City Center, gdzie pojechałam z mamą zaopatrzona w dwie części serii o Róży Krull i zbiór opowiadań Księgarenka przy ulicy Wiśniowej. Po raz pierwszy zabrałam też specjalnie wydrukowane na tę okazję wizytówki mojego bloga. Na początku wszyscy otrzymali upieczone ciasteczka - jedne, zwyczajne, były troszkę przypalone, ale za to babeczki z jabłkiem - pierwsza klasa! 


Spotkanie prowadził Adam Szaja z portalu Smak książki i udało mu się pobić rekord pytań zadanych Alkowi (było ich chyba 8). Około 50-osobowa publiczność również zrobiła swoje, bo padło zwyczajowe 9 pytań od fanów (w tym jedno od mojej kochanej mamusi). Alek okazał się bardzo sympatyczną osobą z poczuciem humoru (co w jego przypadku, księcia komedii kryminalnej, jest koniecznością). Jest także straszną gadułą, ale pozostaje w tym uroczy na swój własny sposób. Wśród poruszanych w trakcie rozmowy tematów znalazła się miedzy innymi współpraca autora z Magdaleną Witkiewicz, portal storytel.pl, dalsze losy Róży Krull, życie pisarza oraz jak powstała Księgarenka przy ulicy Wiśniowej. Niestety, nie obyło się bez gafy - autor pomylił Katowice z Poznaniem i z zażenowania schował się za stół, przy którym było prowadzone spotkanie. Myślę jednak, że fani wybaczyli mu tę pomyłkę, bo na Alka naprawdę nie można się gniewać! 

  

Po ponad godzinie rozmów w dość kameralnym i luźnym gronie, nadszedł czas na autografy i zdjęcia. Alek przywiózł śliczną pieczątkę ze swoim zacnym tytułem, którą każdy mógł sobie przybić w książce (ja z zaaferowania 2 razy zrobiłam to do góry nogami, ale za trzecim razem wyszło już poprawnie 😂). Udało mi się poznać z Alkiem jako jednej z pierwszej, pisarz każdemu poświęcił czas na indywidualne zapoznanie i chwilę rozmowy. Wszyscy otrzymali też spersonalizowane dedykacje, co jest chyba cechą charakterystyczną Rogozińskiego. Wręczyłam mu wizytówkę mojego bloga i okazało się, że kojarzy mnie z Instagrama, bo przed spotkaniem kilkakrotnie oznaczyłam go w relacji. Porozmawialiśmy też o ustawie dotyczącej ujednolicenia cen książek i tym, ile zarabiają pisarze na swoich dziełach (jest to tak niewielka kwota, że nie będę nawet pisać ile, bo i tak nie uwierzycie). Na końcu zrobiliśmy sobie obowiązkowe selfie, a ja z bananem na twarzy wróciłam do domu.
  

Przyznaję, że organizacja spotkania była bardzo dobra - każdy miał krzesełko i widział pisarza. Tłumów, jak wspominałam, nie było, co nadało spotkaniu kameralny charakter. Oczywiście w Empiku można było kupić powieści Rogozińskiego (szkoda tylko, że bez żadnej dodatkowej zniżki). Było to moje pierwsze "nietargowe" spotkanie autorskie i przyznaję, że bardzo mi się podobało. Alek okazał się naprawdę cudownym, zabawnym człowiekiem, z którym można rozmawiać godzinami. Na pewno jeszcze nie raz się z nim spotkam, a z jego twórczością na pewno się zaprzyjaźnię.
Ines de Castro


  

sobota, 2 grudnia 2017

Spotkanie z Dmitrym Glukhovskym w Empiku w Katowicach

25.11.2017 pojechałam z tatą do Katowic, gdzie w domu towarowym Supersam miało odbyć się spotkanie z jednym z najwybitniejszych rosyjskich pisarzy młodego pokolenia - Dmitrijem Glukhovskym. Spotkanie o godzinie 18.00 organizowało wydawnictwo Insignis z okazji premiery najnowszej książki autora - Tekst (zapowiedź książki i spotkań mogliście zobaczyć TU). Prawie spóźniliśmy się na spotkanie ze względu na problem z parkingiem (czemu w Supersamie nie ma parkingu?!) - zaparkowaliśmy w Galerii Katowickiej i potem prawie biegliśmy do Supersama. Gdy tylko wyjechaliśmy na 1 piętro, okazało się, że spotkanie nie jest w Empiku, ale we wnęce w korytarzu - ilość ludzi była zastraszająca! Około 300 osób siedziało i stało w oczekiwaniu na autora takich bestsellerów jak Metro 2033, 2034, 2035 czy Futu.re. Zupełnym przypadkiem udało mi się spotkać moją dobrą koleżankę z podstawówki, co już było miłym akcentem na początku wydarzenia. Niestety, musieliśmy się rozdzielić, bo ochroniarz wygonił część osób na tyły, ale na szczęście wepchnęłam się między siedzących a ścianę, dzięki czemu coś widziałam. Dmitry trochę się spóźnił, ze względu na problemy z dojazdem oraz opóźnienie we Wrocławiu, gdzie rano też miał spotkanie autorskie. 


Rozmowę z pisarzem przeprowadzał Adam Szaja, znany mi już ze spotkania z Alkiem Rogozińskim. Była też tłumaczka z rosyjskiego na polski (bo Glukhovsky chciał udowodnić, że jest prawdziwym Russian writer), która niestety okazała się największą klapą spotkania. Na szczęście, Dmitry, widząc nasze niepocieszone miny, szybko przeszedł na angielski i spotkanie do końca zostało poprowadzone właśnie w tym języku. Rozmowa skupiła się na najnowszej premierze (Polska jest pierwszym krajem, w którym przetłumaczony Tekst został wydany). Nie rozmawialiśmy tylko o treści książki, autor zagłębił się w psychologiczny aspekt tej powieści oraz zwrócił uwagę na rolę smartfonów w każdym życiu, co stanowi tematykę Tekstu. Pytania od fanów dotyczyły jednak głównie Metra, gdyż jest to najbardziej znane "dziecko" Dmitrija. 


Po jakiejś godzince spędzonej w okropnej duchocie i gorącu (bo nikt nie włączył klimatyzacji!) nadszedł czas na autografy i zdjęcia. Najpierw ruszyły osoby siedzące, rzędami, czego skrupulatnie pilnował pracownik wydawnictwa. Wszystko było zorganizowane tak, by kolejka była niewielka i dochodziło do niej po kilka osób. Otrzymaliśmy też karteczki, na których można było zapisać swoje imię, by autor mógł zadedykować książkę tej osobie. Po około godzinnym oczekiwaniu udało mi się dotrzeć do Dmitrija i onieśmielona zapomniałam o owej karteczce z imieniem, ponieważ skupiam się na powiedzeniu dzień dobry po rosyjsku. Na szczęście autor zrozumiał moje przejęcie i w ramach docenienia moich niewielkich zdolności lingwistycznych zadedykował mi książki, pisząc cyrylicą. Szkoda mi tylko, że ma on tak mało wyrafinowany podpis, wyglądający jak pętelka. Ale cóż, wszystkiego mieć nie można. Po krótkiej rozmowie zrobiliśmy sobie zdjęcie i przytuliliśmy się (bo czemu nie?). Wdzięczna tacie oraz pisarzowi za poświęcenie mi chwili, wróciłam do domu z szerokim uśmiechem na twarzy.


Spotkanie nie było zbyt wyrafinowane, jeśli chodzi o organizację. Zdecydowanie wolę bardziej kameralne rozmowy z autorami, a tutaj poczułam się trochę jak na Targach Książki w Krakowie. Myślę też, że lokalizacja nie była odpowiednia ze względu na wspomniany wcześniej brak parkingu w Supersamie oraz brak wentylacji. Tłumaczka również się nie popisała, ale muszę przyznać, że czytelnicy byli traktowani fair i zadbano o to, abyśmy nie musieli stać w kilkudziesięciometrowej kolejce. Całe spotkanie oceniam jednak na plus, ponieważ większość niedociągnięć wynikła bardziej z winy placówki niż organizatorów (proszono o klimatyzację, a nikt chyba nie spodziewał się takich tłumów). Uważam, że była to dość ciekawa przygoda i na pewno chciałabym się jeszcze spotkać z Dmitrijem, ale raczej nie w takim ścisku.
Ines de Castro

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.