niedziela, 27 września 2020

Recenzja: W moich żyłach płynie mrok - Mrok we krwi - Paweł Kopijer

Pamiętaj jedynie, Wineo, że twoje światło będzie rzucać cień na wszystkich, którzy się z tobą zwiążą. [...] Im mocniejszy blask, tym wyraźniejsze cienie.


Opis fabuły

Nadszedł wielki dzień Skry. Test ostatecznego przejścia ma dać jej szansę na zostanie qi-szamanką i zyskanie szacunku w społeczności Darzan. Nikt nie spodziewa się jednak, że po ukończeniu próby wytrenowanych przez lata umiejętności, dziewczyna ujawni moce, których nigdy wcześniej nie widziano w magicznych kręgach. Najstarszy powierza młodej Szarim misję, od której mogą zależeć losy Dwuświata...
Tymczasem, gdzieś na ulicach Lwieszna, zabójca Noran poważnie naraża się wrogiemu klanowi Czerwonego Psa. Aby spłacić dług, szef Gildii wysyła młodego odmieńca na wyprawę, od której powodzenia zależą losy trawionego wojną domową kontynentu. A to dopiero początek problemów Norana i jego towarzyszy...

Opinia

Zawsze bardzo ciekawią mnie debiuty polskich autorów w high fantasy. Większość z nich ma bardzo wiele do zaproponowania, zwłaszcza jeśli chodzi o konstruowanie nowego świata oraz panujące w nim zasady.
Paweł Kopijer stworzył świat podzielony na dwa kontynenty, organizmy, które funkcjonują całkowicie odrębnie, ale wiedzą o swoim istnieniu. Zarówno zachowanie bohaterów, jak i sytuacja panująca na Amadalu i Elise, ma swoje uzasadnienie w przestawionych przez autora zasadach działania magii i całego Dwuświata. Głównymi elementami fabuły są misje powierzone Skrze i Noranowi, czyli typowy dla gatunku motyw wędrówki. Tworzą one zupełnie odrębne historie, ale mam nadzieję, że losy bohaterów połączą się w kolejnych tomach. Mrok we krwi nie zawiera zamkniętej historii, wręcz przeciwnie - otwiera cykl, zostawiając czytelnika z wieloma pytaniami i strasznym niedosytem. Osobiście wolę kiedy jeden tom tworzy pewnego rodzaju etap w całej historii: dochodzimy do elementu kończącego jedną część i z tego właśnie punktu możemy rozpocząć kolejną. W Mroku we krwi zabrakło mi właśnie tego zwieńczenia powieści, które mogłoby zapoczątkować kolejną. Świadczy to jednak o tym, że autor bardzo skrupulatnie zaplanował przebieg fabuły i wiem, że elementy, które w pierwszej chwili wydają mi się nieistotne, będą miały ogromne znaczenie w późniejszych częściach cyklu. 

Od pierwszych stron bardzo polubiłam Skrę, jej zaradność i inteligencję. Byłam z stanie zrozumieć towarzyszące jej uczucie zagubienia w nowej sytuacji, mimo że wyjątkowe zdolności głównego bohatera/głównej bohaterki to coś znanego i wręcz typowego dla epic fantasy. W późniejszych rozdziałach rezolutność Skry gdzieś zniknęła, zastąpiona impulsywnością, co w moim odczuciu nie wyszło tej postaci na dobre. Druga część książki należy do Norana, odmieńcy i diabelnie dobrego zabójcy na zlecenie. Absolutnie uwielbiam jego sposób obserwacji i postrzegania świata. Noran i jego kompani to jedna z takich grup, z którymi mogłabym wędrować przez najbardziej niebezpieczne rejony starego kontynentu. 
Mimo że główni bohaterowie na pierwszy rzut oka różnią się właściwie wszystkim, od płeć po pochodzenie, to łączy ich naprawdę sporo. Oboje mają w sobie coś wyjątkowego, sekret, którego nie zna nikt. Ich pochodzenie również jest wielką niewiadomą. Mam nadzieję, że te wszystkie kwestie wyjaśnią się w dalszym przebiegu ich historii.

Mrok we krwi to powieść, która nadaje się dla odbiorcy w każdym przedziale wiekowym. Docelowo jest ona kierowana do dorosłego czytelnika, ale uważam, że nastolatkowie bez obaw mogą sięgnąć po tę książkę. Jedyne, co może lekko odpychać lub zniechęcać młodych odbiorców to opisy, i nie mam tu na myśli ich długości. Przyznam, że zdarzały mi się momenty, w których moja uwaga wędrowała zupełnie gdzieś indziej, poza Dwuświat i opisywane przez autora miejsce. Musiałam wtedy wracać do początku akapitu, by dokładnie wyobrazić sobie miejsce akcji. Z drugiej strony, opisy Lwieszna przywodzą mi na myśl najlepsze pozycje z gatunku dark fantasy. Podczas lektury czułam mrok i zepsucie charakteryzujące ciemne zaułki miasta, a opis zależności między klanami i grupami dał mi niezwykle wyraźny obraz sytuacji tam panującej. Brak utrzymania uwagi czytelnika w niektórych fragmentach traktuję jako braki stricte warsztatowe, nad którymi z pewnością da się pracować.

Styl Pawła Kopijera charakteryzuje się dbałością stylistyczną. Nie ma powtórzeń, a wszystko zostało utrzymane w takim tonie, że wulgaryzmy nie były potrzebne. Co więcej, przedstawiciele poszczególnych grup społecznych lub plemion mają w sposobie mówienia coś charakterystycznego. Dzięki temu da się ich rozróżnić i jest to jeden z wyznaczników, na który zwracają uwagę sami bohaterowie. To, co również mi się podobało, to sposób wprowadzenia czytelnika w nowy świat. Jest to coś świetnie wyważonego między bezpośrednim wrzuceniem odbiorcy w fabułę a powolnym opisywaniem każdego elementu - o większości panujących w Dwuświecie zasad dowiadujemy się w sposób bardzo naturalny, wynikający z dialogu i różnic między bohaterami.
Również wydanie zasługuje na uznanie. Grafika na okładce od razu przyciąga wzrok silną bohaterką z zakrwawionym mieczem w ręku. W dodatku redakcja i korekta spisały się na medal, a coś, co ogromnie ucieszyło moje serce to dołączone mapy obu kontynentów.
Słowem podsumowania, Mrok we krwi to bardzo udany debiut w polskim high fantasy. Kwestie warsztatowe, takie jak opisy, na pewno da się wypracować. Uważam że ta historia ma ogromny potencjał, od razu ciekawi czytelnika, ale osobiście wolałabym, aby pewne sprawy zostały wyjaśnione i zamknięte w tym tomie. Nie można niestety mieć wszystkiego, ale liczę na to, że lektura kolejnych tomów pozwoli mi poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Ines de Castro

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.