sobota, 18 stycznia 2020

Recenzja: Miasto zalała powódź zbrodni - Powódź - Paweł Fleszar



Opis fabuły

Kris otrzymuje wiadomość o samobójstwie swojego przyjaciela z dzieciństwa. Zaintrygowany, wyrusza do Krakowa, gdzie miała miejsce ta tragedia. Na miejscu zastaje list pożegnalny, zdjęcie pięknej dziewczyny oraz wskazówki pozostawione przez Kubę. Wszystko to prowadzi do szokujących odkryć, a miastu grozi zalanie. Czy Kris zdąży ujawnić wszystkie fakty nim zmyje je nieubłagana powódź? Czy falę zbrodni da się zatrzymać?


Opinia

Z twórczością Pawła Fleszara miała do czynienia po raz pierwszy w 2018 podczas lektury ebooka jego książki, Wyśniona jedenastka. Ponowny kontakt z autorem oraz informacja o publikacji innej powieści spod jego pióra dostarczyły mi wiele radości, ponieważ uważam, że powinno się dla niego znaleźć miejsce wśród dobrych polskich pisarzy.
Powieść Powódź przybrała formę dość nietypową, wyraźnie cechującą się dziennikarskim "rodowodem" autora. Fabuła została podzielona na 7 lipcowych dni. Każdemu z nich towarzyszy wydrukowana kartka z kalendarza oraz przytoczone artykuły prasowe informujące o postępującym zagrożeniu powodzią oraz dające czytelnikowi wartościowe wskazówki. Te ostatnie przyjęły formę zacytowanych wpisów na różne tematy, które czytający próbuje powiązać z akcją.


Krisowi zdecydowanie daleko do superbohatera czy błyskotliwego detektywa. Dlaczego właściwie rozpoczął śledztwo w sprawie śmierci Kuby? Rozumiem, że samobójstwo przyjaciela było dla niego szokiem, ale rzucanie się w wir zdarzeń to dość nietypowe zachowanie. Muszę jednak przyznać, że w nowoprzyjętej roli mężczyzna radzi sobie całkiem dobrze. Ciekawym zabiegiem było też "zderzenie" dwóch pokoleń w śledztwie - Krisowi pomagali uczniowie liceum i musiał on zmierzyć się z różnicami w poglądach i zachowaniach. Po raz pierwszy zdarzyło mi się też wejść do psychiki "ofiary", czyli Jakuba. Czy z premedytacją zostawił tropy dla Krisa? Skąd wiedział, że przyjaciel wyruszy na poszukiwanie prawdy? Czy na pewno chciał, by pewne fakty wyszły na jaw, a jego wspólnicy ponieśli konsekwencje? Paweł Fleszar pokazuje, że nikt nie jest jednoznacznie dobry lub zły. To różne życiowe doświadczenia, okoliczności kształtują nasze dalsze postępowanie. Kris nigdy nie osądzał Kuby. Po prostu starał się zrozumieć, co mogło być takim wstrząsem, że doprowadziło drugiego człowieka do odebrania sobie życia. I to właśnie jest niesamowita siła przyjaźni, którą uwiecznił autor w swojej powieści. 


Jak już wspomniałam, czytelnik otrzymuje od autora wskazówki dotyczące spraw i szemranych interesów, wokół których mogą rozgrywać się opisane wydarzenia. Jednakże, bez tropów odnajdywanych przez bohaterów, nie jesteśmy w stanie sformułować daleko idących wniosków. Z jednej strony wiemy o co może chodzić, ale z drugiej nie mamy żadnych dowodów na potwierdzenie naszych teorii. Pod tym względem bardziej podobała mi się Wyśniona jedenastka, gdzie razem z bohaterami szukałam poszlak i wyciągałam z nich wnioski. Również tematyka oraz cała otoczka kryminału jest dość nietypowa. Bo o ile większość z nas słyszała kiedyś o darknecie, to z pojęciem filmów snuff spotkałam się po raz pierwszy. Konstrukcja powieści jest niezwykle poprawna i może właśnie to w niej nietypowego. Obecnie kryminały oferują nam zwrot akcji na końcu każdego rozdziału, a tutaj akcja powoli i dokładnie się zawiązuje, by doprowadzić nas do zapierającego dech w piersiach punktu kulminacyjnego i ładnie, spokojnie się rozwiązać, kończąc tym samym naszą przygodę z lekturą. Po drodze zdarzają się oczywiście ważne momenty, ale one tylko sprawiają, że chce się czytać dalej i dalej...


Jak na powieść, która ma niewiele ponad 200 stron, dzieje się tu naprawdę dużo. Różne wątki łączą się i przeplatają, a bardziej obyczajowe fragmenty dają nam lepsze pojęcie o życiu bohaterów, ich zwyczajach i motywacjach. Całość może przypominać charakterem dziennikarską relację, ale dzięki temu śledztwo Krisa staje się jeszcze bardziej dynamiczne, a odkrycia - bardziej przełomowe. Czytelnik gna przez fabułę, by poznać prawdę, by dowiedzieć się co było dalej.
Okładka Powodzi przykuwa wzrok, jest w niej coś magnetycznego. Nie dopatrzyłam się również żadnych błędów, co ostatnio nie zdarza się zbyt często w książkach. Ta powieść to nietuzinkowy kryminał, który trzyma w napięciu do ostatniej strony. Widać tutaj bardzo duży potencjał w piórze autora, który odpowiednio wykorzystany oraz wypracowany może zaowocować podbojem list bestsellerów. Trzymam kciuki za dalszy rozwój autora i kolejne publikacje.
Ines de Castro

1 komentarz :

  1. Już słyszałam i czytałam opinię na innym blogu o tej książce. Jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.