poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Recenzja #138 - Ktoś szepcze w tunelach - Szepty pod ziemią - Ben Aaronovitch


TOM 1     TOM 2



Opis fabuły

Peter Grant nie ma lekko. Ledwo zdążył zakończyć poprzednie śledztwo, a tu na torach metra zostaje znalezione ciało. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że na narzędziu zbrodni - kawałku talerza - można wyczuć bardzo silne vestigia. Oznacza to, że w śledztwo ponownie należy zaangażować Szaleństwo, podczas gdy Nightingale i jego podopieczni muszą zajmować się również Małymi Krokodylami oraz duchem, odkrytym w tunelu metra przez małą dziewczynkę. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy do gry wkracza ziemiołamacz i półelf...


Opinia

Po zakończonej lekturze drugiego tomu przygód Petera Granta od razu zabrałam się za trzeci, by ani na chwilę nie opuszczać cudownego klimatu magii i zbrodni wykreowanego przez Bena Aaronovitcha. Już po przeczytaniu pierwszych stron zupełnie przepadłam i nie wiem, czy Szepty pod ziemią nie są przypadkiem najlepszą z dotychczasowo przeczytanych przeze mnie części.
Narratorem niezmiennie pozostaje Peter, ale tym razem na pierwszy plan wysuwa się tylko jedna zbrodnia, zabójstwo syna amerykańskiego senatora. Wątki poboczne zostały przygotowane i opisane w taki sposób, że albo łączą się z poprzednimi tomami, albo nawiązują do kolejnych, jeszcze niewydanych w Polsce (na co czekam z niecierpliwością).


W Szeptach pod ziemią pojawia się właściwie wszystko, czego brakowało mi w poprzednim tomie i na co narzekałam. Peter w swojej wędrówce staje się coraz bardziej odpowiedzialny i radzi sobie z indywidualnością wykonywanych zadań. Towarzyszy mu przy tym Lesley, która jest pokazana bardziej jako jego przyjaciółka niż potencjalna kochanka/dziewczyna. Kolejną silną postacią kobiecą jest agentka Reynolds, na której można polegać i która stanowi kwintesencję angielskich stereotypów o Amerykanach. Jej potyczki słowne i nieporozumienia wywołane różnicami w brytyjskiej i amerykańskiej odmianie języka niejednokrotnie doprowadziły mnie do śmiechu. Bardzo istotną postacią okazał się też Zachary, który nieustannie kojarzył mi się z Zachem Dempsey'm z 13 powodów, który był dokładnie takim samym podrywaczem i dowcipnisiem jak jego książkowy imiennik. Jego poczucie humoru i sposób, w jaki oddziaływał na swoich towarzyszy był naprawdę uroczy i zabawny - nie wątpię, że szybko znaleźlibyśmy wspólny język i zostalibyśmy przyjaciółmi.


Aaronovitch jak zwykle zaskakuje czytelnika swoją pomysłowością i kreatywnością, jeśli chodzi o zbrodnię, motywy i przygody bohaterów. Umieszczenie akcji w tunelach londyńskiego metra dostarczyło niezwykłych przeżyć i tym razem opisy znakomicie pobudziły moją wyobraźnię. Nie przeszkadzała mi już ich szczegółowość, ponieważ byłam zaznajomiona ze światem przedstawionym i jego niuansami. Przyznaję, że dopiero w tej części doceniłam żarty Petera i to, co w jego wypowiedziach ma bawić czytelnika - na swoją obronę dodam, że jego żarty są, nawet jak dla mnie, bardzo specyficzne. Intryga kryminalna należy do tych skomplikowanych, mających wiele powiązań i bocznych ścieżek, mogących sprowadzić na manowce. Do pewnego momentu wszystko wydaje się jasne, by nagle zgubić się w ogromie nazwisk, historycznych anegdotek i powiązań. Autor nie oszczędza czytelnika ani bohaterów - robi wszystko, by odpowiednio dawkować napięcie i znakomicie mu się to udaje. Każdy element tej powieści sprawia wrażenie dokładnie przemyślanego i dopracowanego, dzięki czemu można cieszyć się lekturą w 100%.
Autor stosuje znane nam już z poprzednich części pojęcia związane z magią. Niestety, w tym tomie bardzo zubożał opis nauki Petera, ponieważ główny bohater zajmuje się śledztwem. Muszę również zwrócić uwagę na genialne posunięcie, jakim było podzielenie książki na dni, a dni na rozdziały, których tytuły są nazwami stacji metra. Nawet to zostało dopasowane do tematyki powieści!


Jako że ten tom również otrzymałam od wydawnictwa MAG w pięknym, wznowionym wydaniu z zeszłego roku, mogę podziwiać dopracowanie i spójność okładek serii. Zwróciłam uwagę na kilka chochlików drukarskich, ale dostrzeże je tylko sprawne oko, ponieważ  nie zaburzają one logiki i spójności tekstu.
Jeśli już kochacie Petera Granta, nie muszę Was zachęcać do tej książki. Jeśli jeszcze nie - dajcie mu szansę. Naprawdę warto!
Ines de Castro

3 komentarze :

  1. Nie znam tej książki i nie czytałam poprzednich. Nie znam też autora, jednak lubię poznawać nowe tytuły, dlatego przy najbliższej wizycie w bibliotece zwrócę uwagę na Aaronowitcha.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz czytam o tej serii i już mnie zaintrygowała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam serii ale myślę, że mogłaby mi się spodobać. Rozejrzę się za pierwszą częścią ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.