środa, 18 kwietnia 2018

Recenzja #141 - W gospodzie pośrodku burzy - Pierwszy Róg - Richard Schwartz





Opis fabuły

Havald, zatrzymując się w swojej ulubionej gospodzie, nie przypuszczał, co się stanie, gdy próg domu przekroczy Leandra, a ponad 40 osób zostanie uwięzionych w środku przez burzę śnieżną. Z Zajazdem pod Głowomłotem wszystko wydaje się w porządku, dopóki między gośćmi nie rozpoczynają się pierwsze waśnie, a popełniony zostaje okrutny mord. Havald i Lea wszczynają własne śledztwo, ale trop zaprowadzi ich dalej niż ktokolwiek by przypuszczał. Okazuje się bowiem, że gospoda oraz jej goście kryje wiele mrocznych tajemnic, które nie powinny ujrzeć światła dziennego...


Opinia

Nie będę ukrywać, że na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej książki - kto to widział, niemieckie fantasy?! Jednakże, po przeczytaniu kilku dostępnych w internecie rozdziałów, stwierdziłam, że COŚ w tym jest. Pierwszy róg zaintrygował mnie całym sobą i kto wie, co jeszcze może wyniknąć z tej serii. Na początku bardzo serdecznie dziękuję Łukaszowi z Sandomierza, który stał się moim wymarzonym, młodym Havaldem. Za scenerię do zdjęć posłużyła natomiast sandomierska zbrojownia oraz zamek Krzyżtopór w Ujeździe.
Całą fascynującą, mroczną historię poznajemy z perspektywy głównego bohatera, który pełni funkcję narratora. Sprawdza się on w tej roli naprawdę znakomicie, skupia się na faktach i wydarzeniach, nie poświęcając zbyt dużo czasu swoim uczuciom i przemyśleniom. Mimo że głównym wątkiem stają się zdarzenia, mające miejsce w gospodzie, nie bez znaczenia pozostaje też przeszłość bohaterów, ich ukształtowanie kulturowe oraz wątki obyczajowe i historia krainy, w której rozgrywa się akcja.


Havald jest rycerzem, który wiele w życiu przeszedł. Chce się w spokoju zestarzeć i umrzeć, ale okazuje się, że nawet to nie jest takie proste. Czytelnik wraz z towarzyszami staruszka poznaje jego tajemnice i przeszłość, niejednokrotnie nawet nie spodziewając się takiego zwrotu akcji. Bardzo tajemniczemu, mrocznemu Havaldowi towarzyszą dwie silne kobiety - Leandra i Zokora, które są jak ogień i woda (a raczej światło i ciemność). Mają one podobne pochodzenie etniczne, ale ich rola w powieści jest zupełnie inna. Czytelnik może często odnieść wrażenie, że mimo dzielących je upodobań, stereotypów i umiejętności, te dwie elfki mają ze sobą coś wspólnego. Większość bohaterów drugoplanowych została wykreowana w taki sposób, że w oczy rzuca się jedna główna cecha lub umiejętność, a reszta charakteru została zbudowana wokół niej. Jest to dość ciekawy zabieg, dzięki któremu można odróżnić od siebie postacie, a w gospodzie znajduje się ich dość dużo.


Schwartz wchodzi na rynek fantasy z zupełnie nowym światem, który ma swoją historię i w którym nie dzieje się zbyt dobrze. Przez sporą część lektury zastanawiałam się, po co są nam potrzebne te wszystkie informacje, skoro akcja i tak rozgrywa się w jednym zajeździe. Przyznaję, że bez ciekawostek na temat różnych królestw wczucie się w atmosferę powieści byłoby niemożliwe. Jestem niezmiernie ciekawa tego, jak autor poprowadził kolejne tomy serii, bo mimo że tutaj historia teoretycznie się zakończyła, to w powietrzu wisi coś niewypowiedzianego, co czeka na odkrycie. Czytałam opinie, których autorzy zarzucali tej książce, że akcja dzieje się zbyt powoli. Dla mnie jest to absolutna nieprawda! Każde wydarzenie służy do stopniowego budowania napięcia i doprowadza nas do punktu kulminacyjnego, ostatecznej walki, kiedy to wszystko się wyjaśnia. Muszę przyznać, że autor wykazał się naprawdę ogromną pomysłowością i dbałością o szczegóły w budowie świata. Niejeden pisarz mógłby się od niego uczyć!


Ogromnym plusem tej powieści jest fakt, że bohaterowie nie sypią wulgaryzmami na prawo i lewo, ale używają przystępnego języka, który zrozumie każdy. Właściwie wszystkie pojawiające się niejasności zostają prędzej czy później wyjaśnione, a czytelnik pozostaje z uczuciem niedosytu i błaganiem o więcej realistycznych opisów i postaci.
Okładka na pierwszy rzut oka określa gatunek książki, ale uwierzcie - w najmniejszym stopniu nie odzwierciedla tego, co dzieje się na kartach powieści. Tłumaczenie, redakcja i korekta stoją na najwyższym poziomie, a czytelnik po zakończonej lekturze ma poczucie, że przeczytał naprawdę DOBRĄ (o ile nie fenomenalną) powieść fantasy.
Polecam tę książkę każdemu, kto chce oderwać się od rzeczywistości i choć na chwilę stać się Havaldem, Leandrą lub Zokorą.
Ines de Castro

7 komentarzy :

  1. Pokochałam tę książkę całym sercem i nie mogę doczekać się kontynuacji <3
    Przepiękne zdjęcia,

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamierzam w najbliższym czasie się w nią zaopatrzyć i przeczytać jak tylko da się najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię takie klimaty, czasem wpadam w ciąg takich przygód czytelniczych. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przede wszystkim kocham to zdjęcie ze zbroją, wygrałaś! XD
    Książkę chciałam kiedyś przeczytać, ale po ostatniej promocji w galerii książki czeka na mnie 15 książek fantastycznych, więc coś czuję, że czas sobie odpuścić, haha.

    Pozdrowienia!
    Tysiąc Żyć Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne zdjęcia, powieść pewnie nie dla mnie wnioskuje z recenzji ale fajnie bylo poczytac.

    OdpowiedzUsuń
  6. Patrząc na okładkę - nie sięgnęłabym. Nie wygląda jak współczesne powieści fantasy, do których przywykłam. Niemniej ta recenzja zachęciła mnie, żeby przymknąć na oko na warstwę wizualną i dać się porwać historii - może wkrótce uda mi się ją przeczytać ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyka to nie mój klimat. Świetne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.