21 lutego 2018 wybrałam się z innymi uczniami mojego liceum do kina AMOK na projekcję filmu La la land oraz towarzyszący jej wykład na temat gatunków filmowych i musicali. Produkcja w reżyserii Damiena Chazelle'a odniosła wielki sukces, stała się także głównym bohaterem ogromnej pomyłki na zeszłorocznej gali Oscarów.
Mia ma wielkie marzenia. Chce zostać aktorką, ale niestety - dotychczasowe castingi nie okazały się w tym pomocne. Pewnego dnia dziewczyna spotyka Sebastiana - z pozoru życiowego nieudacznika, także marzyciela, którego ambicją jest założenie własnego klubu jazzowego. Między marzycielami rozkwita miłość połączona wsparciem w spełnianiu swojego amerykańskiego snu. W końcu w Los Angeles nic nie jest niemożliwe, prawda?
La la land jest filmem poświęconym marzycielom, o czym świadczy tytuł, będący aluzją do powiedzenia be living in la la land, które znaczy bujać w obłokach. Jest to również subtelne nawiązanie do LA - miejsca akcji produkcji. Damien Chazelle swoim filmem oddaje hołd dawnym musicalom, pełnym scen zbiorowego śpiewu i kolorowych strojów i z marzycielem-nieudacznikiem jako głównym bohaterem. Reżyseria jest naprawdę dobra, a obyczajowo-romantyczna fabuła filmu zajmuje widza, jednocześnie pozwalając mu pomarzyć. Doskonała jest także gra światłem, kolorami i kostiumami, w zależności od relacji głównych postaci ze sobą nawzajem i ich emocjami. I tak, kiedy Mia i Sebastian znajdują się w swojej pięknej, mydlanej bańce z marzeniami, wszyscy noszą kolorowe, żywe stroje, przypominające te z lat 50. i 60.. Kiedy jednak ich świat rozbija się o brutalną rzeczywistość, barwy robią się ciemniejsze, bardziej stonowane, a bohaterowie występują w eleganckich, leczy nijakich pod względem koloru ubraniach.
Film z Ryanem Goslingiem i Emmą Stone zdobył 6 Oscarów, ale nie jestem pewna czy wszystkie były zasłużone. Muzyka i piosenki na pewno były na najwyższym poziomie, ponieważ jest to w końcu musical i to nie byle jaki. Wiele godzin po zakończonym seansie chciało mi się jeszcze nucić City of stars..., a moje serce nie mogło się pozbierać po wzruszającym, lecz prawdziwym zakończeniu. Filmy oskarowe nie należą do łatwych i przyjemnych w odbiorze i interpretacji, ale La la land może być potraktowany powierzchownie - jako opowiastka o miłości dwojga marzycieli, a także głębiej przeanalizowany, tak, aby wpłynąć na nasze życie. Polecam każdemu zobaczyć ten film, aby wyrobić sobie własne zdanie, a nawiązania do filmu Chazelle'a mogą być przydatne na maturze.
Ines de Castro
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz