środa, 28 marca 2018

Recenzja #134 - Przyszłość będzie lepsza - Wszystko przed nami - Samantha Young




Opis fabuły

Nora nie ma w życiu łatwo. W przerwach między pracą musi opiekować się ojcem-kaleką, a o studiach nie może nawet pomarzyć. Pewnego dnia do małego Donovan w stanie Indiana przyjeżdża dwóch przystojnych Szkotów. Jim i Roddy od razu zyskują sympatię dziewczyny, którą ten pierwszy zdecydowanie odwzajemnia. Nora postanawia zaryzykować i uciec z mężczyznami do Szkocji, by tam spełniać marzenia. Tylko czy życie z Jimem jest tym, czego ona pragnie najbardziej? Jednak po tym, jak podczas wizyty w pubie jej wzrok natrafia na tajemniczego, zielonookiego przystojniaka, Nora nie jest już niczego pewna...


Opinia

Nazwisko Samanthy Young jest obecne na prawie każdej księgarnianej półce w dziale romanse, ale Wszystko przed nami to dopiero pierwsza książka jej autorstwa, z którą się zetknęłam. Otrzymałam tę możliwość od wydawnictwa Burda Książki, za co serdecznie dziękuję i doceniam zaufanie oraz otrzymaną propozycję współpracy.
Autorka zastosowała w tej powieści narrację pierwszoosobową, przez co całą historię poznajemy z perspektywy głównej bohaterki. Co ciekawe, najważniejszym wątkiem wcale nie jest romantyczna relacja Nory i Jima oraz jej wahania co do Aidana, ale walka o życiowe cele i spełnianie marzeń. Nora w bardzo dobry sposób potrafi uporządkować sobie w głowie wartości, którymi kieruje się każdego dnia i stara się nie dopuścić do zaburzenia tej hierarchii. Jak dobrze jednak wiemy z doświadczenia, nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.


Główna bohaterka to Amerykanka, której życie dało porządnie w kość. Mam do niej dość neutralny stosunek, ponieważ czasami irytowała mnie jak nikt, ale jednocześnie było w niej coś miłego i ciepłego. Uważam jednak, że ostatnie 130 stron jest mocno naciągane i polega na trochę sztucznym stwarzaniu problemów i dramatyzowaniu. Wtedy właśnie najmniej rozumiałam postawę bohaterów, ich zachowania i pobudki, które nimi kierowały. Aidan nie wzbudził we mnie zbytnich emocji - może dlatego, że jest dla mnie za stary... Między nim a Norą również występuje dość duża różnica wieku, ale ich relacja wydaje się naprawdę zdrowa i na kolejnych stronach powieści widać, że dobrze się ze sobą dogadują. Jeśli chodzi o bohaterów drugoplanowych, to najbardziej polubiłam Quentina, Terence'a oraz Seonaid i Roddy'ego. Pierwsi dwaj ubawili mnie do łez i mimo tego, jak krótko występowali w powieści, zdążyłam ich pokochać całym serduszkiem. Przyjaciele Jima i Nory byli niezwykle uroczy i bardzo ładnie dopełniali wizerunek zgranej paczki - z przyjemnością wybrałabym się z nimi do szkockiego pubu.


Skoro o Szkocji mowa... dzięki opisaniu nieustannych deszczy w Edynburgu, Samantha Young nadała magiczny klimat swojej powieści. To miasto nie sprawia wrażenia zatłoczonej stolicy, ale małej, malowniczej mieściny, do której z chęcią przyjeżdża się na wakacje. Nie wiedziałam, że da się w taki sposób przedstawić miejscowość, którą zamieszkuje ponad pół miliona osób! Muszę uprzedzić potencjalnych czytelników tej powieści przed ogromem emocji, jakie odczują podczas lektury. W dodatku, proszę Was, nie czytajcie opisu z tyłu okładki - stanowi on prawie streszczenie fabuły, przez co na początku jest się totalnie zdezorientowanym pojawieniem się Jima (o którym ten opis nie wspomina nawet słowem). Wszystko przed nami jest naprawdę bardzo poruszającą opowieścią o życiu, muzyce i sztuce, a także o spełnianiu marzeń i dążeniu do szczęścia.
Styl pisania autorki jest niezwykle lekki i swobodny, przez co powieść czyta się w zastraszającym tempie. Nie bez znaczenia pozostało prawdopodobnie dobre, dokładne tłumaczenie oraz korekta i redakcja. Wydawnictwo spisało się na medal.


Nie mogę nie wspomnieć o cudownej okładce, która na pierwszy rzut oka od razu podpowiada czytelnikowi gatunek tej powieści. Jednakże, po otwarciu książki i odgięciu skrzydełka, możemy podziwiać wspaniały widok na szkocki most i zamek, z czego słynie Edynburg. W dodatku książka ma przyjemny dla oka papier i czcionkę oraz format, ułatwiający trzymanie jej oraz transport.
Polecam tę książkę wszystkim, którzy chcą przeczytać coś romantycznego oraz wzruszającego, co da im motywację do działania i spełniania marzeń.
Ines de Castro
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: 52 i 100 książek w rok, Olimpiada czytelnicza.

4 komentarze :

  1. To coś dla mnie, na święta chciałam właśnie taką romantyczną powieść i proszę, oto podpowiedź idealna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie książki od czasu do czasu przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze znam autorkę, pałam uwielbieniem, ale tej pozycji nie znam i czuję się w obowiązki, aby to naprawić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze znam autorkę, pałam uwielbieniem, ale tej pozycji nie znam i czuję się w obowiązki, aby to naprawić ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.