poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Recenzja #103 - Z czego zrobiony jest Bóg? - Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny - Janosh






Opis fabuły

28 lutego poznajemy Michcię Cholonek, żonę Stanika (Stanisława). Jest ona w czasie przedłużającego się porodu. Wszyscy modlą się (lub robią cokolwiek do modlitwy podobne), ale dziecko nie urodziło się pechowego 29. Niestety, właśnie tak się dzieje. Na podstawie tych wydarzeń, autor zaczyna wprowadzać nas w świat Cholonków i Świętków za pomocą licznych retrospekcji i wtrącanych anegdot.

Opinia

Jest to książka uważana za najlepszy wizerunek Zabrza. Dzięki niej można poznać typową śląskość Ślązaków i oczami wyobraźni zobaczyć, jak niegdyś wyglądało moje rodzinne miasto.
Głównym narratorem jest stara Świętkowa. Jest ona handlarką, która wie co i jak powiedzieć, żeby ładnie brzmiało. Dodatkowo, ma bagaż doświadczeń i mądrości życiowych. Jest sprytna i zaradna. Akcja powieści rozgrywa się w zabrzańskim familoku przy ul. Oślowskiego. Główni bohaterowie wiodą typowe (trochę stereotypowe, lecz jakże prawdziwe) życie typowych Ślązaków. Wielodzietne, wielopokoleniowe rodziny mieszkające razem w cuchnących pleśnią czerwonych budynkach. Sąsiedzi zawsze wiedzą, co się u kogo dzieje, a w każdym pomieszczeniu można zastać obrazek Matki Bożej i Pana Jezusa. Oczywiście alkohol i wszechobecne robactwo to norma. Do jedzenia - kiszona kapusta, bo kapusta jest dobra na wszystko!
Największe problemy może przeciętnemu czytelnikowi sprawić język. Tłumaczenie jest bowiem stylizowane na gwarę, przez co zostały do niego wplecione śląskie słowa (jak gryfny czy bombony). Na szczęście wydawca o pomyślał o tym i dodał na końcu książki bardzo przydatny słowniczek. Zastosowana stylizacja może utrudnić lekturę, ale tym samym ją uwiarygadnia.
Kolejną, dość kontrowersyjną rzeczą w tej książce jest humor. W rubasznych żartach nie ma tematów tabu, o seksie się mówi i opowiada dowcipy. Nikt nie przejmuje się gorszeniem czy dobrymi manierami. Żarty nierzadko są też makabryczne, "czarne".
Ogółem, wydaje mi się, że książce nie można nic zarzucić. Fakt, czasami jest trochę męcząca, ale poznajemy Górny Śląsk zapamiętany przez Janosha i opisany tak, jak wyglądał. Polecam tę powieść każdemu, kto chce się zagłębić w tajemnice Zabrze, wejść między familoki i razem z ich mieszkańcami pić, jeść i bawić się.
Ines de Castro 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.