wtorek, 17 kwietnia 2018

Recenzja #139 - Holmes ma konkurencję - Detektyw Arrowood - Mick Finlay





Opis fabuły

W wiktoriańskiej Anglii Sherlock Holmes nie jest jedynym detektywem. Podczas gdy do mieszkania przy Baker Street ściąga cała londyńska śmietanka, ubożsi mieszkańcy stolicy muszą zadowolić się wizytą u detektywa Arrowooda. Specjalizuje się on głównie w wykrywaniu zdrad, ale pewnego dnia otrzymuje zlecenie, którego celem jest odnalezienie młodego Francuza, brata klientki. Arrowood i jego asystent będą musieli zbadać wiele aspektów tajemniczego zaginięcia, które niejednokrotnie doprowadzą ich tam, gdzie dotrzeć by nie chcieli. Ale czy odkryją prawdę? I jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić?


Opinia 

Jest to chyba pierwsza książka w tym roku, co do której mam tak mieszane uczucia. Nie wiem jak ją ocenić, ponieważ mimo tego że jest dobra, przez długi czas miałam wrażenie, że jest to żerowanie na sławie Doyle'a i wykreowanego przez niego słynnego na całym świecie detektywa. No cóż, należy się jednak przyjrzeć każdemu z elementów tej nieszczęsnej powieści... 
Rolę pierwszoosobowego narratora pełni asystent tytułowego detektywa, Barnett. Sprawia on wrażenie obiektywnego i dość racjonalnie rozumującego człowieka. On i jego pracodawca zajmują się bardzo dobrze zaplanowaną zagadką kryminalną, którą czytelnik próbuje rozwiązać wraz z nimi. 


Kiedy ktoś pytał mnie, o czym jest ta książka, z wielkim smutkiem odpowiadałam: o zapijaczonym flejusie, który nienawidzi Sherlocka Holmesa. Niestety, takie są fakty. Życie Arrowooda może i jest miejscami tak przykre, że aż zabawne, ale nie zmienia to faktu, że go po prostu nie polubiłam. Wydaje mi się, że autor zrobił wszystko, by pokazać tytułowego detektywa jako obleśnego, wielkiego, spoconego gościa, który bluzga na cały świat. Jednakże, sytuację ratuje Barnett, który okazuje się naprawdę sympatycznym facetem. Ma on bardzo zdrowe podejście do życia i umie pogodzić się z tym, że ktoś może być od niego lepszy. Oczywiście, ma on swoje za uszami, ale jestem w stanie zrozumieć jego postawę i powody, dla których nie ujawnia swoich tajemnic. Moją ogromną sympatię udało się też zdobyć Ettie, która jest kobietą walczącą o siebie, swoją wolność i przekonania. Właśnie takich bohaterek potrzeba powieściom związanym z czasami wiktoriańskimi! Kreacja policjantów i "czarnych charakterów" jest dość bazowa, może wręcz stereotypowa, ale książka Finlay'ego i tak może dostarczyć czytelnikowi sporo rozrywki.


Ogromnym plusem tej powieści jest przedstawienie realiów czasowych - w Londynie jest brudno, śmierdząco i biednie. Ale hej! Tak właśnie wyglądały czasy wiktoriańskie! Ludzie się nie myli, a na ulicach chodziło się nawet po kostki w budzie, łajnie i odpadach. Sama intryga kryminalna również zasługuje na pochwałę, ponieważ jej rozwiązanie jest zaskakujące. Autor dobrze dawkuje napięcie, a akcja wręcz pędzi. Niestety, jeśli chodzi o zdolności detektywistyczne bohaterów, nie jest już tak kolorowo. Owszem, są oni pomysłowi i dość przebiegli, ale w tym wszystkim brakuje geniuszu, finezji, za co Arrowood tak bardzo krytykuje Holmesa. Ale właśnie dlatego to Sherlock jest popularny! Każdy może popytać, uruchomić siatkę informatorów czy zmanipulować innych ludzi. I właśnie tak sprawy rozwiązuje Arrowood, nie dbając o konsekwencje, co niejednokrotnie odczuje na własnej skórze.
Muszę pochwalić autora za dobre przygotowanie merytoryczne oraz świetne opisy Londynu z XIX w. Zgadzało się wszystko - język, zajęcia ludzi, stroje i budynki. Pod tym względem jestem w pełni usatysfakcjonowana! 


Wydawnictwo HarperCollins, od którego otrzymałam tę powieść, coraz lepiej przykłada się do korekty i redakcji. W tej pozycji nie pojawiły się jakieś większe niedociągnięcia, dzięki czemu mogłam się skupić na treści i wyrobić sobie własne zdanie na temat samej powieści, nie wydania, które jest w jak najlepszym porządku. 
Powieść Finlay'a stanowi ciekawą wariację na temat czasów Sherlocka Holmesa, ale niesympatyczny, odpychający główny bohater trochę zmarnował potencjał tej pozycji. Autorowi udało się trochę wybronić przedstawieniem czasu i miejsca akcji oraz bohaterami drugoplanowymi. Jeśli informacje z Lubimy czytać są prawdziwe, to jest to dopiero pierwszy tom. A szczerze mówiąc, nie wiem czy chcę sięgnąć po kolejne. 
Ines de Castro

1 komentarz :

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.