wtorek, 17 października 2017

Recenzja #112 - Jutro nadejdzie szczęście - Jutro będziemy szczęśliwi - Anna Dąbrowska



Życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd.





Opis fabuły

Trzy lata temu Adam wyjechał bez słowa pożegnania, zostawiając samotną Zuzę w Urokliwem. Młoda kobieta wciąż leczy złamane serce, próbując normalnie funkcjonować. Przecież minęło już tyle czasu! Najwyższa pora wziąć się w garść i ułożyć swoje życie. Przecież jest tyle możliwości i perspektyw! Można wyjechać na studia, robić to, co się kocha, a nie tylko tęsknić i płakać za niespełnioną miłością. Z takim postanowieniem Zuzanna ma zamiar wkroczyć w nowy rok. Nie przewidzi jednak tego, że Adam też tęskni. I wkrótce ponownie pojawi się w jej życiu... Czy ogień ich miłości rozpali się na nowo? A może zgasł już na zawsze?


Opinia

Otrzymałam tę książkę dzięki nowej współpracy, tym razem z wydawnictwem Zysk i S-ka. Bardzo dziękuję za egzemplarz, niezmiernie ucieszyłam się z możliwości dostania powieści Anny Dąbrowskiej. Czaiłam się na nią od jakiegoś czasu, słyszałam wiele pozytywów na temat klimatu i bohaterów. Czy rzeczywiście jest się czym zachwycać?
Akcja rozpoczyna się 30 listopada i właśnie wtedy poznajemy Zuzannę oraz Adama, byłą parę, która nie widziała się od 3 lat. Opowiadają oni swoją historię na zmianę, w narracji pierwszoosobowej, czyli tak, jak lubię najbardziej. Dzięki temu możemy poznać punkt widzenia każdego z głównych bohaterów i zdecydować, jakie uczucia do nich żywimy. Książka swoją formą przypomina trochę pamiętnik, prawie każdy dzień między 30 listopada a 30 grudnia jest dokładnie opisany. Bohaterowie zwracają uwagę na drobnostki i detale przy relacjonowaniu wydarzeń. Czy oni sami zostali równie dokładnie wykreowani?


Zuza i Adam są tak od siebie różni a jednocześnie niezwykle podobni. Oboje cierpią i nie mieli w życiu łatwo. Ich perypetie mogą wydawać się nam bardzo bliskie, ale mają w sobie coś wyjątkowego, co wywołuje uśmiech i łzy. Przedstawienie głównych bohaterów jest tak niesamowite, że nie wiem, co o nich napisać! Musicie poznać ich sami! Mogę podzielić się jednak z Wami opinią na temat bohaterów drugoplanowych. Mieszkańcy Urokliwego tworzą bowiem zamkniętą społeczność, gdzie jednak tylko pozornie wszyscy się znają. Każdy z nich zmaga się z demonami przeszłości, próbuje w pewnym momencie jakoś uporządkować swoje życie. Na początku kreacja bohaterów pobocznych może wydać się oparta na stereotypach. I tak rzeczywiście jest. Zostało to jednak wzbogacone o barwny życiorys i problemy osobiste. Dzięki temu każda postać jest wyjątkowa i niezapomniana. Muszę jednak wspomnieć o swojej lekkiej niechęci do rodziców Zuzy. Wydali mi się strasznie nadopiekuńczy - Zuza ma w końcu ponad 20 lat, a oni nadal traktują ją jak małe dziecko! Jak dla mnie jest to przesada, być może przez to dziewczyna nie umiała poradzić sobie z rozstaniem z Adamem.


Urokliwe wydaje się miasteczkiem wyjętym z kartki bożonarodzeniowej. Jest to oczywiście zasługa cudownego, świątecznego klimatu, jaki zaserwowała nam autorka. Śnieg, miłość i niepowtarzalna magia Świąt... ach, żyć nie umierać! Przy lekturze na pewno poczuje się zapach piernika, imbiru, mandarynek, wilgoć spadającego śniegu, ale także przejmujące ciepło prawdziwej miłości. Motto pojawiające się w tytule, wielokrotnie przewija się też w treści. Dla każdego z bohaterów znaczy ono coś innego, dla nas t  Ta powieść ma duszę, żyje własnym życiem i to sprawia, że można ją czytać niezależnie od pory roku. Muszę jednak przyznać, że nic tak nie wprowadza w świąteczną atmosferę jak... świąteczny klimat powieści! Dzięki pewnej uniwersalności, a także wciągającej fabule, książkę można czytać bez jakiejkolwiek przerwy! Ja byłam do nich zmuszona, bo czytałam w autobusie, w pół godziny pochłaniając ok. 40-50 stron. Wyobraźcie sobie miny ludzi w autobusie, gdy widzą czytającą książkę dziewczynę, która szczerzy się jak głupi do sera. Ale zapewniam, było warto!


Autorka ma bardzo przyjemny, dopracowany styl. Pisze bardzo precyzyjnie, ale nie zapomina przy tym o pewnego rodzaju finezji. Język, który został tu użyty, jest również uniwersalny. Dzięki temu powieść na pewno spodoba się kilku pokoleniom! Jutro będziemy szczęśliwi jest niezwykle klimatycznym romansem/obyczajówką, której lektura wywołuje całą gamę emocji.
Okładka bardzo ładnie współgra ze świąteczną atmosferą, jest dyskretna i minimalistyczna. "Pomaga" bohaterom zachować ich miłość niczym największy sekret, którego trzeba pilnować. Nie doszukałam się też drastycznych błędów, a okładka ze skrzydełkami to dodatkowy plus - dzięki temu występuje mniejsze ryzyko zniszczenia książki.
Podsumowując, polecam powieść Anny Dąbrowskiej każdemu, kto chce odprężyć się w czasie lektury, nie tracąc przy tym emocjonalności. Jeśli w te Święta czekacie na wigilijny cud, to musicie sięgnąć po historię Zuzy i Adama!
Ines de Castro



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.