sobota, 30 czerwca 2018

Recenzja #148 - Witamy w Biurze Matrymonialnym - Biuro M - Magdalena Witkiewicz i Alek Rogoziński

Wszystko ma swoje miejsce. Zarówno wypadki w naszym życiu, jak i przedmioty w naszych mieszkaniach.

Opis fabuły

Basia nie ma szczęścia do mężczyzn. A zwłaszcza do tych o imieniu Michał. W magiczny sposób każdy jej narzeczony zostaje uwiedziony przez Elwirkę (Zołzę) i porzuca biedną Barbarę. Niewierząca w miłość kobieta przeprowadza się do Miasteczka w towarzystwie Puszysława - swojego wykastrowanego kota - i rozpoczyna pracę w Biurze M. Tam również poznaje Jacka, który zdaje się być ucieleśnieniem słownikowej definicji życiowego nieudacznika. Czy ta dwójka jest w stanie się dogadać, gdy przeszłość oraz szefowa z piekła rodem nie dają o sobie zapomnieć?


Opinia

Najlepszy romantyczno-komediowy pisarski duet powraca, a razem z nimi mieszkańcy urokliwego Miasteczka. Tym razem mamy do czynienia z historią o tym, jak dobierać ludzi w pary, zamykać kogoś w piwnicy i tym, że zawsze może być gorzej. A to wszystko okraszone wspaniałym poczuciem humoru i uroczym poszukiwaniem własnego JA.
Na początku poznajemy wszystkie okoliczności, które sprawiły, że Basia i Jacek wylądowali razem w Biurze M. W związku z tym zastosowano narrację trzecioosobową, aby czytelnik mógł oswoić się z przeszłością bohaterów i aby wszystko wydawało się pozornie jasne. Bardzo trudno określić tutaj główny wątek, ponieważ postacie borykają się z różnymi problemami - praca, poszukiwanie miłości oraz intryga kryminalna w tle to tylko niektóre z nich. Jak to w książkach obyczajowych bywa, czytelnik szybko zżywa się z bohaterami i łatwo przystosowuje się do ich stylu życia, czując się jego częścią.


Barbara jest najlepszym przedstawieniem zranionej kobiety, która nie wierzy w romantyzm i miłość, a jej sposób myślenia jest niesamowicie podobny do mojego. Ja jednak zamiast kota, wybrałabym psa i kochałabym go jak nikogo innego. Puszysław jednak dobrze sprawuje się w roli pocieszyciela Basi i dzięki niemu przekonałam się do tych istot, przynajmniej w książkach. Bardzo spodobał mi się fakt, że główna bohaterka nie ma w życiu łatwo i na wszystko musi sama zapracować. To czyni ją o wiele bardziej realistyczną i w pewnym momencie można uwierzyć, że jej historia naprawdę miała miejsce w jakimś odległym od nas Miasteczku. Jacek natomiast jest agentem i krętaczem jakich mało. W dodatku, zamiast szukać sensownej pracy i zadbać o ustatkowane życie, on woli oglądać się za kobietami (które nie zawsze nimi są). Na początku można odnieść wrażenie, że coś może zacząć kroić się między głównymi bohaterami, ale od czego są niespodzianki? Zupełnie różniej od siebie dwójce głównych bohaterów towarzyszą: szefowa biura Krystyna oraz Waldemar Stępniak i wróżka Nasiha. Lepszego i zabawniejszego trio sąsiadów chyba nie da się stworzyć! Ciągłe sprzeczki między aptekarzem a wróżbitką bawią do łez, a do tego wszystkiego zaczyna mieszać się niepohamowany temperament Krysi. Bohaterowie tworzą razem mieszankę wybuchową, którą pokochają wszyscy szukający czegoś, co rozbawi ich do łez.


Umieszczenie akcji wspólnej powieści ponownie w Miasteczku jest bardzo dobrym chwytem ze strony autorów. Dzięki temu miłośnicy Pudełka z Marzeniami wrócą do pani Wiesi i jej nalewek dla zdrowotności oraz innych nietypowych mieszkańców tego miejsca. Ci, którzy dopiero zaczynają przygodę z tym pisarskim duetem na pewno nie poczują się pokrzywdzeni, ponieważ historia Basi i Jacka jest czymś zupełnie nowym i niewątpliwie wartym przeczytania. Biuro M stanowi idealną pozycję do przeczytania w wakacje, ale połyka się je w błyskawicznym tempie. Uśmiech nie schodzi z twarzy, ponieważ poczucie humoru nie jest (wbrew życzeniom pani Krysi) wysublimowane i eleganckie, ale proste i przyjemne, czyli takie, które zrozumieją wszyscy. Występuje tu komizm w każdym możliwym rodzaju, dzięki czemu żarty i powody do śmiechu nie stają się nudne, ale dostarczają czytelnikowi dobrego samopoczucia i rozrywki.
Język powieści ma charakter lekkiej, miłej opowieści o kilkorgu ludzi, którzy przeżyli niesamowite przygody, szukając miłości dla siebie i innych. Mogą ją przeczytać wszyscy, a dobra zabawa i tak jest gwarantowana. Nic tak nie rozbawia i zachęca do siebie czytelnika jak łatwy język bez wulgarności, ciekawi bohaterowie i intrygująca historia.


Okładka jest minimalistyczna i świetnie pasuje do poprzedniej książki tej dwójki pisarzy. Ładna grafika oraz solidność wydania zapewniona przez skrzydełka stanowią dodatkowy atut wizualny powieści. Nie dopatrzyłam się żadnych rażących błędów w tekście i z czystym sumieniem mogę bardzo serdecznie polecić tę książkę jak lekką lekturę, zawierającą jednak przesłanie.
Za egzemplarz powieści bardzo dziękuję Alkowi Rogozińskiemu oraz wydawnictwu Filia. Całość przyszła zapakowana w ozdobne pudełko z herbatką oraz spersonalizowanym listem. Świadczy to o znakomitym podejściu do blogera, ponieważ widać, że osoba przygotowująca przesyłkę sprawdzała, do kogo będzie ona wysłana. Paczka z Biurem M przyszła do mnie zupełnie niespodziewanie, więc tym bardziej jestem wdzięczna autorowi i wydawcy za pamięć o mnie. Pozostaje mi czekać na kolejne książki o mieszkańcach Miasteczka, ponieważ już zdążyłam za nimi zatęsknić. Taką ekipę spotyka się bowiem w czytelniczym życiu niezwykle rzadko!
Ines de Castro

3 komentarze :

  1. Kiedyś miałam na tę książkę ochotę, jednak z opinii co nie których stwierdzam, że chyba się nie opłaca.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    https://okularnicaczyta.blogspot.com/2018/06/mirror-mirror-cara-delevingne-oraz.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Na przyjemne zaczytanie w wakacyjnych nutach. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie bym ją przeczytała :) dzięki za recenzje

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.