niedziela, 31 marca 2019

Recenzja #240 - Cudze oczy patrzą na was - Ślepiec - Max Czornyj

Opis fabuły

Kiedy w opuszczonym mieszkaniu zostają znalezione zmasakrowane zwłoki z wyłupionym okiem, Liza Langer zostaje przydzielona do swojej pierwszej sprawy zabójstwa. W śledztwie ma pomóc jej profiler Orest Rembert, który za wszelką cenę chce dotrzeć do pewnych bolesnych spraw z przeszłości swojej współpracownicy. Tym razem morderca znów zaatakuje, a jego celem ponownie staną się oczy ofiary? Czy niezwykłemu duetowi uda się zdążyć ująć zabójcę przed kolejną zbrodnią? A może Ślepiec pozostanie nieuchwytny na zawsze?


Opinia

Od skończenia Pokuty z niecierpliwością czekałam na to, czym zaskoczy mnie w roku 2019 jeden z moich nowych ulubionych autorów. Max Czornyj to bowiem gorące nazwisko, ale przede wszystkim ogromne odkrycie w polskiej literaturze. Czym tym razem, pozytywnie lub negatywnie, zaskoczył mnie młody prawnik z Lublina?
Ślepiec to otwarcie zupełnie nowej serii, z innymi bohaterami i w innym mieście. Rozpoczyna się on w dość specyficzny sposób, to znaczy opisem pewnej scenki, która z opisem z tyłu wydaje się nie mieć nic wspólnego. Nie ma się co martwić, na trupy bowiem przyjdzie jeszcze czas. Czornyj zastosował tu chwyt znany z serii z Erykiem Deryło - narrator czasem towarzyszy Lizie, a innym razem tajemniczemu Ślepcowi.


Komisarz Langer może stanowić odrobinę stereotypowy obraz głównej bohaterki kryminału, ze względu na jej trudną (niewątpliwie tragiczną) przeszłość oraz brak doświadczenia. Jednakże, gdyby nie te elementy składające się na jej charakter, nie stanowiłaby ona obiektu zainteresowania Oresta. Jednym z zarzutów, jakie można było postawić autorowi przy jego debiutanckiej serii to brak opisu osobowości bohaterów, których mogliśmy poznać tylko poprzez ich działania. Tutaj jest zdecydowanie lepiej, postacie nabrały barw i dodały historii smaczku. Rembert pozostaje dla nas jednak zagadką, ponieważ patrzymy na niego tak, jak robi to Liza. Nie znamy jego motywacji i właściwie nie wiemy, czy komisarz Langer stanowi dla niego interesujący obiekt obserwacji, czy może poczuł do niej miętę. Mam nadzieję, że relacje tej nietypowej pary będą się rozwijać w kolejnych tomach ich niesamowitych przygód.


Skoro już o rozwoju mowa, to nie da się nie zauważyć postępu warsztatowego autora. Opisy zrobiły się bardziej plastyczne, choć mniej brutalne, a rozdziały dłuższe. To wszystko rzutuje na korzyść Ślepca, który dostarcza czytelnikowi naprawdę niesamowitych wrażeń. Czornyj jak zwykle nas zaskakuje, co rusz zmienia podejrzanych, łączy wątki i ujawnia nowe fakty tak, że mamy zupełny mętlik w głowie (tak jak bohaterowie). Bardzo podobał mi się wątek okulofilii, na temat której autor bardzo się rozpisał i widać, że przeprowadził porządny research. W niektórych miejscach zauważyłam też informacje publikowane dość niedawno w gazetach lub internecie, co pokazuje, że młody pisarz jest na bieżąco z taki artykułami. Jedyne, co mi nie zagrało i właściwie trochę rozczarowało to finalny motyw.
Teraz pojawią się spojlery (zaznacz, by przeczytać): myślałam, że tytuł oraz wątek tego chorego zafascynowania oczami będzie jednocześnie motywem. Może spodziewałam się tego po serii z Erykiem Deryło, gdzie mieliśmy do czynienia z osobą z rzeczywistymi zaburzeniami psychicznymi, co kierunkowało jej poczynaniami. Tutaj przyczyna zbrodni jest jednak zupełnie inna i nie do końca mnie ona usatysfakcjonowała.



Zauważyłam już, że niektóre zwroty i sformułowania są typowe dla książek Czornyja, ale w żadnym stopniu mi to nie przeszkadza, ponieważ tworzą one indywidualny styl autora. Ślepiec zawiera w sobie mniej drastycznych opisów, więc osoby o słabszych nerwach (lecz nie te wrażliwe na jakiekolwiek opisy zwłok) powinny być usatysfakcjonowane. W dodatku pojawiają się jakieś lżejsze wulgaryzmy, ale są one zupełnie adekwatne do sytuacji i ja w ogóle nie zwracałam na nie szczególnej uwagi.
Ślepiec został wydany w podobnej szacie graficznej, jak Najszczęśliwsza, to znaczy z miniaturką okładki na górze grzbietu. Do tego skrzydełka oraz porządnie przeprowadzona korekta sprawiły, że książka jest naprawdę dobrze wydana. Muszę jednak wspomnieć też o tym, co pojawia się od dłuższego czasu w internecie, to znaczy użycie na okładce zdjęcia, które występuje na jednej z książek Cobena, chyba z 2016. Rozumiem, że wydawnictwa mogą korzystać z darmowych banków zdjęć i tym podobnych a to fotografia idealnie pasuje do fabuły powieści, ale wypadałoby sprawdzać takie rzeczy wcześniej, zwłaszcza że Coben to nie jest podrzędny autor, którego nikt nie zauważa. Było wiadomo, że to podobieństwo wyjdzie.
Polecam tę książkę bardzo serdecznie fanom Maxa Czornyja oraz miłośnikom dobrych kryminałów ze skomplikowaną fabułą i mnogością połączonych wątków.
Ines de Castro

1 komentarz :

  1. Liczę na kolejny tom szybko (oczwiście z Twoją recenzją) 😂

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.