Opis fabuły
Józef Dycz został złapany i czeka na badania psychiatryczne. Niestety, policja odnajduje następne zmasakrowane ciało, a o szczegółach zbrodni wie wszystko Cztery Iks, mimo że sam nie mógł jej popełnić. Rozpoczyna się walka z podejrzanym, który nie chce rozmawiać oraz czasem, ponieważ niektóre z uprowadzonych kobiet mogą jeszcze żyć. Do akcji ponownie wkracza Eryk Deryło, tym razem ścigany przez demony z przeszłości. Czy policjant jest w stanie udźwignąć sprawy prywatne oraz pozornie niekończące się śledztwo, które przyniosło już tyle szkód?
Opinia
Do Pokuty, po nieco słabszej niż pierwszy tom Ofierze, podchodziłam z pewnym dystansem. Nie ukrywam jednak, że czekałam na zakończenie serii o Eryku Deryle, a lekturę umożliwiła mi księgarnia Tania Książka, gdzie ta powieść uzyskała status bestsellera. I z czystym sumieniem muszę przyznać, że nie jest to bezpodstawne wyróżnienie - Pokuta wyrywa z butów, a Wy zaraz dowiecie się dlaczego.
Wydarzenia przedstawiona w powieści są bezpośrednią kontynuacją tych z poprzedniego tomu. Styl oraz narracja zostały utrzymane w tym samym tonie, podobnie jak występowanie przeskoków między sytuacjami, które obserwuje trzecioosobowy narrator. I tutaj akurat pojawia się pierwsza duża zaleta - autor poprawił to, co nie podobało mi się ostatnio i zmniejszył ilość różnych opisywanych wątków. Dzięki temu czytelnik, a także bohaterowie, skupia się na dojściu do prawdy, finałowym rozwiązaniu zagadki. Nie będę ukrywać, że już od pierwszej części najbardziej irytuje mnie wątek żony Brzeskiego, który moim zdaniem nie wnosi nic do tej powieści, oprócz lekkiego tła dla postaci policjanta.
W tej części główny bohater musi borykać się z problemami i wątpliwościami dotyczącymi jego poczytalności i świadomości. Nie dość, że sam zaczyna się zastanawiać, czy na pewno wszystko było tak, jak pamięta, to jego zeznania są podważane przez lekarzy. Deryło jest jeszcze bardziej zdeterminowany, żeby odkryć prawdę - i nie chodzi tu tylko o motywy zabójcy i skazanie go za popełnione zbrodnie, ale osobisty odwet za każdą szkodę, jakiej doznał policjant i jego rodzina. Jeśli chodzi o mordercę, to zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, chociaż gdy otrzymałam pojedyncze wskazówki udało mi się czegoś domyślić. Mam wrażenie, że autor wzorował się trochę na filmie Split albo czerpał z niego jakieś inspiracje, ale jest to akurat zaleta, ponieważ rzeczony thriller jest kawałkiem dobrego, mocnego kina. Jeśli chodzi o postacie drugoplanowe, to zostają wprowadzeni nowi bohaterowie, mający ogromne znaczenie dla sprawy. Ich rola pozostaje jednak ukryta aż do samego końca.
Rozwiązanie zagadki oraz punkt kulminacyjny w Pokucie absolutnie wciskają w fotel. Najciekawsze jest to, że teraz, gdy znam tożsamość mordercy, uważam, że po przeprowadzeniu własnego czytelniczego śledztwa mogłabym się domyślić, kto nim był. Nieczęsto zdarza się, żeby autor tak zgrabnie ukrył mordercę, stawiając go jednocześnie przed nosem innych postaci. Podobało mi się także to, że oprócz stwierdzenia problemu, jaki ma ze sobą morderca, podano czytelnikowi jego genezę. Na chwilę otrzymujemy wstęp do umysłu zabójcy i mimo że nie znamy jego motywacji, to poznajemy jego przeszłość oraz to, jakie wydarzenia z niej wpłynęły na ukształtowanie się jego osobowości. Z pełną świadomością moich słów stwierdzam, że jest to jeden z najlepiej wykreowanych, najbogatszych pod względem charakteru morderców we współczesnej literaturze.
Bohaterowie powieści posługują się oczywiście wulgaryzmami pod wpływem impulsu. Ta część serii skupia się mocno na śledztwie, więc oszczędzono tam aż takiej brutalności, jaką obserwowaliśmy w poprzednich częściach. Dodam, że autor zwiększył ilość opisów, co widać już po samej objętości książki, ale dzięki temu nie wydaje się ona "przegadana". Czytelnik jest niezmiernie ciekawy, co będzie dalej, a Czornyj tak umiejętnie podzielił powieść na krótkie rozdziały, że akcja zdaje się toczyć jeszcze szybciej. Autor oprócz kryminału/thrilleru nadał swojej powieści podłoże psychologiczne i mimo że nie przepadam za takimi książkami, to akurat tutaj wyszło to niesamowicie dobrze.
Okładka została utrzymana w klimacie poprzedniej i przyznam, że cała seria komponuje się genialnie. Pokuta pochłonęła mnie całkowicie i z wrażenia aż zapomniałam zwracać uwagę na błędy, co znaczy, że nawet jeśli jakieś były to na pewno nie karygodne.
Pokuta jest powrotem do dobrej formy autora z Grzechu lub nawet ją przewyższa. Ciekawi mnie, czy rozwiązanie sprawy od początku miało być właśnie takie, czy Max Czornyj zmieniał koncepcje w trakcie pisania. Mówcie sobie co chcecie, ale Pokuta wydaje mi się być najlepszym tomem z całej trylogii i nie ma to nic wspólnego z tym, że jest ostatnia.
Ines de Castro
Hmm, skoro mówisz, że są tak dobre, tylko zwiększa to moje wyrzuty sumienia, że jeszcze ich nie przeczytałam. Czaję się z tym od dawna i chyba najwyższy czas nadrobić zaległosci! Do tego problemy z poczytalnością, ach.
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com