piątek, 3 czerwca 2016

Recenzja #30 - ,,Anabella w zamku Griffithów"

#30

Tytuł: ,,Zamek Griffithów"
Autor: Ewa Kiniorska
Seria: -
Czytelnicze wyzwanie: -
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016

Opis z okładki
19-letnia Anabella Griffith, osierocona w dzieciństwie, mieszka z liczną dalszą rodziną w starym zamku na wybrzeżu Kornwalii. Pod koniec lata 1899 roku, podczas ślubu kuzynki, w zamku zjawia się tajemniczy nieznajomy i oznajmia dziewczynie, że musi ona przejąć pewne obowiązki, które od stuleci pełnią w jej rodzinie kobiety o imieniu Anabella. Młoda kobieta musi zdecydować, czy przyjmie je wraz z ogromnym majątkiem, czy wycofa się i straci wszystko.

Opis fabuły
Anabella jest inna. Nie lubi plotkować z kuzynkami i ciotkami o sukniach, makijażu i tym podobnych sprawach. Nie ma zresztą na to czasu. Musi (i woli) naprawiać kanalizację oraz uwielbia wymykanie się do pobliskiego miasteczka. Nadchodzi dzień ślubu jednej z kuzynek Anabelli. Podczas uroczystości, nieznajomy mężczyzna oznajmia, że Anabella nie żyje. To znaczy, poprzednia Anabella. Kobiety o tym imieniu od wielu lat pełnią w rodzie Griffithów tajemnicze obowiązki i teraz nadeszła kolej na główną bohaterkę. Wszyscy uważają, że jest ona silną kobietą i idealnie nada się do tej roli. Jednak czy ona sama jest na to gotowa?

Ocena
Po opisie spodziewałam się czegoś podobnego do powieści Maggie Moon. Te same klimaty, bo moja ukochana wiktoriańska Anglia, majestatyczny zamek i jego tajemnice... Jednak otrzymałam coś... na pewno innego. Anabella przypomina mi troszkę Kopciuszka - zmuszana do najgorszych prac dziewczyna nagle otrzymuje szansę na odmienienie swojego losu. Główna bohaterka nie jest irytująca, ale też szczególnie jej nie polubiłam. Po prostu jest mi obojętna. Za to Anthony to coś zupełnie innego... szkoda tylko, że jest o nim tak mało informacji. Do przedostatniego rozdziału włącznie, książka bardzo mi się podobała. Akcja toczyła się całkiem dynamicznie, miałam małe zastrzeżenia. Jednak w ostatnim rozdziale następuje zupełne pomieszanie z poplątaniem. Nie wiadomo, co się dzieje, a zakończenie może wskazywać na kolejną część. No, chyba że autorka już to tak zostawi i może zrobi słusznie. Wspominałam o zastrzeżeniach... Anthony ma być strażnikiem Anabelli, a on w wielu przypadkach okazuje się bezradny i to dziewczyna musi się o niego troszczyć. Klimat epoki też został niezbyt dobrze oddany. Zamek, Kornwalia i koniec XIX wieku nie tworzą takiej atmosfery, jak w innych powieściach dziejących się w tamtym okresie. Ogółem, książka jest całkiem dobra, ale zawsze mogłaby być lepsza. No bo po co komu były te stwory, równoległy świat i inne cuda? Z tego dało się zrobić genialną przygodówkę, która podbiłaby serca czytelników, ale autorka chyba uparła się na fantasy. Trochę szkoda, bo przez ostatni rozdział książka została zepsuta.
Ocena książki: 6/10
Ines de Castro
Za egzemplarz ,,Zamku Griffithów" dziękuję wydawnictwu Novae Res!



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.