czwartek, 23 marca 2017

Książkoholizm - hobby czy propaganda?

W związku z projektem ustawy o ujednoliceniu ceny książek, przygotowałam artykuł z trochę innym, ironicznym spojrzeniem na czytelnictwo.
O ustawie: w ciągu pierwszego roku od wejścia książki na rynek księgarnie będą mogły udzielić rabatu maksymalnie 5%. Wszystkie książki mają kosztować tyle samo. Oznacza to brak promocji w internecie, Biedronkach, Lidlach itp. Czy chcemy, aby czytelnictwo w Polsce było na jeszcze niższym poziomie?



W czasach, w których żyjemy często można odnieść wrażenie, że komputery całkowicie zdominowały ludzkość. Gdzie nie spojrzeć, tam ludzie wpatrujący się w ekrany laptopów, komórek czy tabletów. Nie ma już miejsca ani czasu na czytanie książek- komputer jest w stanie dostarczyć nam zupełnie lepszej, ciekawszej rozrywki. Jednakże, na świecie pozostała grupa osób, które nie dały się opętać. Dalej czytają książki, a niektórzy posuwają się do tego, że wykorzystują do czytelniczych celów urządzenia naszej zagłady. Takich ludzi nazywa się dziwakami- dawnej byli to czytelnicy, mole książkowe czy pochłaniacze książek. Teraz są po prostu dziwni, inni, nie pasują do reszty. Ci ludzie nazywają siebie książkoholikami lub książkomaniakami.
Książkoholizm- uzależnienie od książek- ich czytania, pisania, recenzowania, układania na półkach, dotykania a nawet… wąchania. Na świecie pozostało już niewiele książkoholików, jednak ,,narkotyku”, który zażywają przybywa. Przez kolejne pozycje pojawiające się w księgarniach (miejscach, gdzie można kupić książki) oraz bibliotekach (miejscach, gdzie można książki wypożyczyć), książkoholicy nie wykruszają się zbyt szybko. Czasem można odnieść wrażenie, iż przybędzie kilku książkomaniaków, jednakże jest to zjawisko całkowicie sporadyczne i prawie niespotykane. Książkoholicy mają jeszcze jedną przypadłość. Należą do różnorakich fandomów związanych z powieściami. Co najgorsze, zaopatrują się w gadżety związane z nimi i publicznie się z nimi pokazują! Na pozór tego nie widać, jednak po rozmowie z taką osobą można bardzo łatwo wywnioskować, że należy ona do tego stowarzyszenia.
U niektórych czytelników uzależnienie od książek przeszło w jeszcze bardziej zaawansowane stadium. Mianowicie, gdy pochłaniacz książek przeczyta jakąś powieść, recenzuje ją na swoim blogu/stornie na Facebooku. Tak, wykorzystuje naszą zagładę do szerzenia propagandy i zachęcania innych do czytania! Nie tylko czyta korzystając z elektronicznych urządzeń, ale także zamieszcza recenzja tych dziwnych rzeczy, jakimi są książki, w internecie. Co robić? Jak radzić sobie z narastającą falą obrazków promujących czytanie, blogów oraz grupą osób uzależnionych? Aby społeczeństwo nie stało się zbyt mądre i nie miało zbyt wiele do powiedzenia, produkowanych jest coraz więcej ogłupiających programów, które zalewają telewizję. Czy uda się złagodzić zarazę? Dotychczasowe działania przynoszą efekty: już 56% Polaków nie czyta książek, a 18% ludności naszego kraju nie wie, co to książki.
Agnieszka

10 komentarzy :

  1. Niestety teraz, gdy czytam w busie lub w szkole to wszyscy są zdziwieni. Pytają się czy na serio czytam. Tak jakbym trzymała tylko książkę, żeby wyglądać na mądrzejszą. Wolę czytać, niż siedzieć na Fb, snapie, instagramie itd. itp.
    Nie wiem jak ja przeżyję brak promocji. Prawie wszystkie książki z biblioteki, które mogłyby mnie zaciekawić, już przeczytałam. Nie stać mnie na kupowanie ich po wysokiej cenie detalicznej, promocje w biedronce t moje wybawienie. Niestety, władze zawsze muszą wszystko zepsuć.
    Bardzo ciekawie napisany post! Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiałam się xd
    Mam nadzieję, że petycja przyniesie jakiekolwiek skutki, bo chyba nie mam ochoty nie kupować książek aż na taką skalę. Co dalej? Ja jestem za jednolitą ceną sukienek. Już się wprost nie mogę doczekać aż Chanel i tak dalej kupię w cenie tej z chińczyka. A może będzie na odwrót? Hm, w końcu 'skoro książki to nie kiełbasa, żeby były w promocji' to co powie nasz minister na ubrania?

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam czytać książki. Jak chce kupić taniej to zamawiam przez bonito albo na bazarkach charytatywnych. Zdecydowanie ktoś tu chce żebyśmy poglupieli :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja także najczęściej kupuję przez bonito lub wybieram się do książnicy osiedlowej-zawsze wpadnie mi coś w ręce :) Bardzo ciekawy blog! :)

    agnesssja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie prawdziwe. Chociaż tymi 18% to mnie załamałaś :o

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje sformułowania rozwaliły mnie na łopatki XD
    Aż sama mam ochotę na napisanie takiego posta, bo to , co tam się dzieje, to jest śmiechu warte

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem to głupota. Lubię czytać, ale to jest drogie hobby bo niestety w bibliotekach nie ma wielu interesujących mnie książek. Wolę iść do księgarni gdzie są promocję i kupić upatrzone 3-4 ksiażki, niż oszczędzać na nie miesiącami.
    http://take-a-pencil-and-draw-world-of-race.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przesadzasz z tymi statystykami dotyczących ile Polaków wie co to książka? Mam mnóstwo znajomych, którzy uwielbiają czytać książek i nie mają z tym problemu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkocholizm to żadna choroba a miłość i pasja! Nie rozumiem ludzi, którzy w ogóle niczego nie czytają, nawet nowelek czy wierszy... Jeżeli nie mam czasu to sięgam chociaż po tomiki z poezją, żeby nie schamieć i nie cofać się w pisaniu i mowie - po prostu. Świetny wpis!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.