piątek, 27 lipca 2018

Recenzja #158 - Zgrzeszyłam! - Grzech - Max Czornyj

Czas szybciej zaciera wyrzuty sumienia, niż goi rany po utracie najbliższych.
Opis fabuły

Lubelska policja otrzymuje zgłoszenia o zaginięciach kobiet. Niepokój rodzin podsycają tajemnicze listy, dostarczone im prawdopodobnie przez porywacza. Po kilku dniach, miasto pogrąża się w panice, ponieważ zostają odnalezione pierwsze zwłoki. Policja nie ma łatwo, biorąc pod uwagę wywieraną na nich presję oraz brak możliwości zidentyfikowania ofiary. Do sprawy zostaje przydzielony komisarz Eryk Deryło, który za wszelką cenę chce ująć zwyrodnialca odpowiedzialnego za porwania i brutalne mordy. Niestety, kolejne zbezczeszczone ciała oraz szeroki krąg podejrzanych nie ułatwiają śledztwa... 


Opinia

O Czornyju i jego książkach było dość głośno wśród członków grup czytelniczych na Facebooku. Kolejne posty z zachwytami nad Grzechem i Ofiarą zmusiły mnie do działania. W końcu nie często na polskim rynku pojawia się nowe, gorące nazwisko! Jako że wybrałam Ofiarę jako nagrodę na koniec roku szkolnego, pozostało mi tylko zamówić pierwszy tom i czytać. A powieść wciąga niemiłosiernie i nie daje o sobie zapomnieć.
Narracja została poprowadzona trzecioosobowo, by umożliwić autorowi i czytelnikowi śledzenie poczynań kilku bohaterów. Najwięcej rozdziałów dotyczy oczywiście Eryka Deryły, ale dodano również części, w których mamy sposobność towarzyszyć porywaczowi oraz jego ofiarom. Są to chyba najbardziej wstrząsające i brutalne momenty, po jakie lepiej nie sięgać przed snem. Przeskoki miejsca akcji są zwykle niespodziewane, ale mam wrażenie, że czasem potrzebne. Czytelnik ma coś na kształt nadziei, że zdoła rozwiązać zagadkę szybciej niż policjanci, dzięki rozdziałom poświęconym Cztery Iksowi. Stety lub niestety, te fragmenty dostarczają nam jedynie przerażenia wywołanego tym, do czego człowiek może być zdolny. Bo uwierzcie mi, do naprawdę okrutnych czynów.


Muszę zwrócić uwagę na bardzo ciekawą konstrukcję bohaterów. Nie poznajemy ich bowiem jako tako pod względem charakterologicznym, ale możemy wyrobić sobie opinię na ich temat, kierując się obserwacją ich poczynań. Autor nie dostarcza nam konkretnych informacji na temat osobowości postaci - sami musimy je poznać, jak w przypadku żyjących zwyczajnie ludzi. Wiecie, że uwielbiam złożonych, specyficznych i charyzmatycznych bohaterów. I tak, kocham Eryka Deryłę. Każdy fragment z nim dostarcza czytelnikowi skrajnych emocji - od śmiechu po przerażenie. W dodatku pan komisarz do półgłówków na pewno nie należy, a swoim sarkazmem i ciętymi docinkami zdobył moje serce. Po drugiej stronie barykady mamy bezwzględnego porywacza, mordercę, fanatyka... Ta postać jest tak do szpiku kości zła, że samo jej wspomnienie wzbudza mój strach. Z drugiej strony jest w nim coś tak fascynującego, że czytelnik chciałby poznać jego motywacje i idee.


Autor umieścił akcję powieści w swoim rodzinnym mieście, Lublinie. Jest to bardzo dobre posunięcie, ponieważ ileż można czytać o Warszawie... Tematyka religijna w kontekście zbrodni jest dość powszechnym ostatnio zabiegiem, ale Czornyj wyniósł to na zupełnie nowy poziom. Na upartego można by doszukiwać się jakiś powiązań i inspiracji serią z Forstem Remigiusza Mroza, ale nie czepiajmy się szczegółów. Ważna dla mnie jest to, że na polskim rynku pojawiło się coś, co może nas zaskoczyć, a nawet przerazić. Grzech na pewno nie jest książką dla osób o słabych nerwach - przedstawione tu sceny ociekają krwią i brutalnością, nie zabrakło również opisu egzorcyzmów. Autor stworzył fascynujący świat z bezwzględnym mordercą i godnym go przeciwnikiem. To, do czego czytelnik dąży w związku ze śledztwem to nie tylko odkrycie tożsamości sprawcy, ale także motywu jego zbrodni. Ich opisy mrożą krew w żyłach, a nam pozostaje w głowie tylko jedno pytanie: dlaczego? Bardzo podobała mi się również praca policji w tej książce, co nie zdarza się często, ponieważ stróże prawa zwykle irytują mnie swoim zachowaniem w powieściach.


Autor każdym napisanym słowem oddziałuje na czytelnika z niewyobrażalną mocą. Każde zdanie pobudza naszą wyobraźnię i wzbudza w nas całą gamę emocji. Czornyj właśnie w taki sposób posługuje się językiem - dobitnie oraz emocjonalnie, ale nie brakuje w tym rozwagi i pewnego rodzaju finezji. Dialogi są proste, czasem wulgarne, ale właśnie tego wymaga sytuacja. Wnioski wysnuwane przez bohaterów są natomiast logiczne i nieprzekombinowane. 
Okładka z pewnością należy do tych, w których wykonanie włożono dużo wysiłku, a sam pomysł na nią jest genialny. W prostym, czarnym tle z napisem kryje się kunszt i zaskakująca kreatywność. Muszę jednak zwrócić uwagę na pewien błąd, bo o tak rzeczach niestety trzeba mówić. Wiem, że się czepiam, ale w pewnym momencie Marta Wolska została nazwana Brzeską. Ja akurat zwracam uwagę na takie szczegóły i przez kilka minut próbowałam zrozumieć, do czego były potrzebne komukolwiek bilingi żony jednego z policjantów. Na następny raz proszę autora oraz redakcję o zachowanie większej czujności, ale poza tym wszystko było w jak najlepszym porządku.
Polecam tę książkę każdemu, kto szuka mocnych wrażeń w postaci znakomitej lektury. Czornyj to kolejne gorące nazwisko polskiego kryminału i na pewno będę obserwować jego dalszą karierę.
Ines de Castro

6 komentarzy :

  1. Nie czytałam jeszcze książek autora ale mam na to ogromną ochotę 😌

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna mam ochotę na coś takiego, więc zamawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz słyszę o tej książce i brzmi jak powieść dla mnie, z wyjątkiem opisów egzorcyzmów, bo po filmie o nich ostatnio miałam koszmary.

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniecznie muszę poznać twórczość autora :) lubię taką tematykę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, że może być bardzo ciekawie! Przyjrze się bliżej tej pozycji! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Również nie miałam do czynienia z tym autorem. Jednak tematyka bardzo mi odpowiada, więc mam nadzieję na rychłe spotkanie :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.