Sukcesy powstają z pracy nad porażkami.
Pewnego upalnego wieczora komisarz Gross zostaje wezwany na polanę przy jednej z chełmżyńskich plaż. W stojącym tam namiocie oraz jego okolicy widoczne są brunatne plamy zaschniętej krwi. Nigdzie nie ma jednak ani ciała, ani narzędzia zbrodni, o sprawcy nie wspominając. Gross rozpoczyna dochodzenie, ale czy możliwe jest zabójstwo bez zwłok? W tym samym czasie policjant musi borykać się z problemami natury prywatnej, a majaczący na horyzoncie awans, którym komisarz w ogóle nie jest zainteresowany, niczego nie ułatwia.
Opinia
Wada to jedna z tych nowości, które chce się mieć na półce jak najszybciej, a gdy tylko się tam znają, zasiąść wygodnie w ulubionym fotelu i czytać. Już od dłuższego czasu nie umiałam natrafić na powieść, która całkowicie by mnie pochłonęła, a nadzieję na rozwiązanie chwilowego kryzysu pokładałam właśnie w drugiej części przygód Bernarda Grossa.
Pamiętam jak w zeszłym roku, czytając Skazę, byłam zaskoczona nietypowym stylem autora oraz bogato rozwiniętymi wątkami obyczajowymi. Na coś podobnego nastawiałam się tutaj i drugi tom serii całkowicie spełnił moje oczekiwania. Naturalnie, chwilami bałam się przeciągania i przydługich opisów, ale Robert Małecki udowodnił, że nie bez powodu jego poprzednia powieść została uznana kryminałem roku, a ja sama ani przez moment się nie nudziłam. Trzecioosobowy narrator śledzi naprzemiennie losy trójki policjantów, zajmujących się pozornie różnymi sprawami. Od początku można jednak podejrzewać, że te zagadki łączą się ze sobą i ma się rację - ale nikt chyba nie wpadł na takie powiązania!
Bernard Gross już od lektury poprzedniej części zrobił na mnie wrażenie człowieka dość statecznego, zwykle panującego nad sytuacją i myślącego logicznie. Tym razem nie raz zostaje on postawiony pod ścianą, zapędzony w kozi róg, z którego nie da się uciec. Jak poradzić sobie w takich chwilach? Na szczęście, komisarz nie jest sam, ponieważ ma u swojego boku współpracowników, którzy oprócz pomagania szefowi mogą sporo namieszać. Autor bardzo dokładnie zagłębił się w psychikę Skałki, kobiety, która straciła ukochanego - jak stara się to odreagować, jak walczy z wyrzutami sumienia. Stefański natomiast to dość stereotypowy Polak na diecie od każdego poniedziałku, jednakże jego upór w działaniu (pomijając już motywacje policjanta, ponieważ te są już mniej szlachetne) jest godny podziwu. Autor kreuje wiarygodne postacie, które wyjęte z kart powieści mogłyby mijać nas codziennie na ulicy. W opisie każdej z nich zwracana jest uwaga na przyzwyczajenia i cechy charakterystyczne każdego bohatera, co bez problemu pozwala czytelnikowi skojarzyć dany nawyk z postacią.
W Wadzie bardzo dobrze i realistycznie mamy ujęty wątek pracy policji. Na pewno nie wygląda to tak, że po kilku dniach ktoś wpada na genialny pomysł, który nagle popierają wszyscy, następnie dochodzi do dramatycznych zdarzeń, w których szczęśliwie nikt nie ginie, a psychopatyczny morderca zostaje schwytany. Autor zderza nas tutaj z brutalną rzeczywistością, pokazuje, że dociekanie prawdy wcale nie jest zadaniem ani łatwym, ani przyjemnym, a za błędy jednych często muszą odpowiadać inni. Małecki ponownie zaskakuje czytelnika konwencją swojej powieści - czy zbrodnia bez ciała to nadal zbrodnia? Czy jest sens prowadzenia dochodzenia w sprawie, która jest jedną wielką niewiadomą? Główny bohater staje także przed pewnym dylematem moralnym, dotyczącym jego sytuacji rodzinnej. Jest w rozsypce, ponieważ nikt nie jest w stanie udzielić mu odpowiedzi na pytanie: czy można kochać dwie kobiety jednocześnie? Bardzo spodobał mi się również wątek tytułowej wady - rysy na umyśle każdego z nas, której nie jesteśmy w stanie usunąć. Nikt nie jest idealny, to lekcja, którą w tym tomie przyswaja sobie i zaczyna wreszcie rozumieć główny bohater.
Jeśli chodzi o styl autora, to, jak już wspomniałam, wiedziałam czego się spodziewać. Bardzo dokładne, działające na wyobraźnię opisy, które potrafią utrzymać czytelnika w stanie ciągłego zainteresowania. Bardzo przypadł mi też do gustu podział książki na dni, w których prowadzone było śledztwo - dało to lepsze pojęcie o tym, jak wiele pracy wymaga dojście do pewnych, czasami, jak się okazuje, zupełnie zbędnych wniosków.
Okładka oraz wydanie samo w sobie pasuje do poprzedniego tomu, a redakcja i korekta spisały się świetnie. Wydaje mi się, że Wadę można czytać bez znajomości poprzedniego tomu, chyba że komuś bardzo zależy na wspomnianych, dość mocno rozbudowanych, wątkach obyczajowych.
Polecam tę książkę miłośnikom niekonwencjonalnego kryminału. Jeśli myślicie, że nic nie jest już w stanie was zaskoczyć, sięgnijcie po powieść Małeckiego. Gwarantuję, że się zdziwicie.
Ines de Castro
Twórczość autora ciągle przede mną :)
OdpowiedzUsuńJakoś nieszczególnie ciągnie mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest fantastyczna. Czytelnik lubiący wielowątkowe kryminały pochłonie ją tempem ekspresowym. Autor zasługuje na nowe nagrody w dziedzinie polskiej powieści kryminalnej,czego szczerze mu życzę.Oczekuję dalszych spraw równie zagmatwanych jak i rozwiązanych z udziałem Bernarda Grossa.
OdpowiedzUsuń