niedziela, 6 listopada 2016

Recenzja #59 - Nie wolno Ci się teraz poddać


Myślenie o tym, czego nie można mieć ani zmienić, boli.



Opis fabuły
Simon Snow wraca do Watford - szkoły magii - na ostatni rok nauki. Wszystko zaczyna się niewinnie i niepozornie, jak na fakt, iż główny bohater jest Wybrańcem, obdarzonym niezwykłą mocą. Chłopak spotyka się ze swoją przyjaciółką, Penelope, oraz Agathą, ukochaną. Najdziwniejsze jest to, że współlokator Simona, a jednocześnie jego zaprzysięgły wróg, Baz, nie wraca do szkoły. Simon z jednej strony się o niego niepokoi, a z drugiej podejrzewa, że Baz knuje przeciwko niemu i całemu czarodziejskiemu światu. Pozostaje jeszcze kwestia Szarobura - najgorszego czarodzieja ze wszystkich, chcącego zniszczyć Simona i Maga. Czy Szaroburowi się uda? Jak zakończy się konflikt Starych Rodzin? Czy Simon rzeczywiście jest Wybrańcem? I po czyjej stronie stoi Baz?


Opinia
Podczas lektury innych recenzji tej powieści, spotkałam się z określeniem, że jest to podróbka Harry'ego Pottera lub też jego marna parodia. Fakt, jakieś podobieństwa są, ale niech ktoś wymyśli mi coś nowego, inspirowanego światem Rowling, ale żeby było to jednocześnie oryginalne. I co, wcale to nie jest takie proste, prawda? Uważam więc, że jak na inspirację, to książka i tak cieszy się sporą oryginalnością.


Sam fakt uczynienia z Simona Wybrańca przypominał mi troszkę sytuację Geda z Czarnoksiężnika z archipelagu (nawiasem, książka bardzo mi się nie podobała). Niby jest tym Wybrańcem i wiedzą o tym wszyscy, ale on jakoś tego nie pokazuje. No i w końcu nikt nie wie, łącznie z rzeczonym wybranym przez nie wiadomo kogo. Jeśli chodzi o samego Simona, to jest on troszkę nijaki. Niby ma wielką moc, pcha się w środek każdego zamieszania, a średnio mu idzie korzystanie z magii... Z charakteru podobnie - szału nie ma, niczego nie urywa. Penelope jest wykreowana na typową kujonkę, a Agatha jest przedstawiona jako osobowość niezwykle płytka, wręcz płaska. Najlepiej wykreowaną postacią jest Baz. Jest on wielopłaszczyznowy, a czytelnik podziela jego rozterki, mimo że czasem sama zastanawiałam się nad sensem jego postępowania. Nie umiałam też dojść do tego, co autorka chciała osiągnąć poprzez ukazanie go w takim, a nie innym świetle. Długi czas poświęciłam rozmyślaniom, czyją rolę miał grać Baz w całej historii. Ale na to pytanie odpowiesz sobie także Ty, czytelniku, sięgając po Nie poddawaj się. Jak to w większości powieści, zwłaszcza tych autorstwa Rainbow Rowell, niektórzy bohaterowie byli bardzo słabo rozwinięci. Na przykład tego całego Maga poznajemy głównie z opowieści i przemyśleń innych postaci. No i jeszcze jedno. Kim, do licha ciężkiego, jest Lucy?!
Jeśli chodzi o cały świat przedstawiony, to jest on bardzo podobny do świata Rowling, ale wydaje się, że tutaj magia jest bardziej otwarta na Normalnych. Sam tytuł również intryguje, gdyż niezbyt wiem, czy autorce nie chodziło przypadkiem o to, żeby czytelnik nie poddawał się w trakcie czytania. Sama chciałam to wielokrotnie zrobić. Jednak gdy parokrotnie musiałam zmusić się do przeczytania rozdziału lub kilku, ponownie zatracałam się w świecie Simona Snowa. 
Drogi czytelniku, jeśli chcesz sięgnąć po tę książkę tylko po to, by potem uparcie doszukiwać się podobieństw do Pottera, nie rób tego. Weź tę książkę i pomyśl o niej jak o przygodzie, nowej przygodzie w zupełnie nowym świecie magii. Jeszcze kilka słów o wydaniu. Ogółem tłumaczenie i korekta nie pozostawiają nic do zarzucenia. Natomiast, wstyd się przyznać, ale na początku nie wiedziałam co jest na okładce. Dopiero w połowie lektury dokładniej się jej przypatrzyłam i... olśniło mnie. No ale co tam. Najważniejsze, że jednak olśniło, prawda?
Ines de Castro
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska!

8 komentarzy :

  1. brzmi ciekawie, chociaż faktycznie ciut zalatuje HP. ;) a okładka bardzo przyciągająca jest, bardzo mi się podoba, lubię własnie taki styl. :)
    pozdrawiam serdecznie.
    http://poprostumadusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już napisałam, nie warto czytać tej książki dla podobieństw do HP lub usilnych ich poszukiwań. Po prostu należy inaczej do tego podejść :)

      Usuń
  2. Ostatnio widziałam tę książkę w Biedronce. Wzięłam do ręki, przeczytałam opis, ale zdecydowałam się jednak na Inferno:)
    Fajny blog! Też uwielbiam czytać, więc trafiłam do raju;p Obserwuję
    Zapraszam w wolnej chwili do siebie;)
    http://marusitestowanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po Inferno może sięgnę w przyszłym roku. Dziękuję za pochwałę, zapraszam do stałego odwiedzania :)

      Usuń
  3. niestety odpuszczam sobie :) niech hp pozostanie hp ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kto woli. Dla mnie HP to HP a Nie poddawaj się to Simon Snow

      Usuń
  4. Fajny post. Dobrze napisany. Osobiście nie lubię twórczości Rainbow Rowell, więc pewnie po książkę nie sięgnę. Poza tym brzmi mi zbyt Potterowo :(

    Obserwuję i zapraszam do mnie :)
    http://annemcosplay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cóż, może jeszcze się przekonasz do pani Rowell, no ale o gustach wiadomo, że się nie dyskutuje

      Usuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.