sobota, 2 lutego 2019

Recenzja #223 - Ci, którzy strzegą gwiazd - Przebudzeni - Colleen Houck


Opis fabuły


Lillana jest idealną córką, spełniającą oczekiwania idealnych rodziców. W zamian otrzymuje chwile wolności i samotności, które akurat tego dnia postanawia spędzić w Metropolitan Museum of Art. Nie spodziewa się, że tym samym znajdzie się w środku walki o świat i o to, co kocha. Podczas jej pobytu książę Amon budzi się bowiem z martwych, jak ma to miejsce raz na tysiąc lat. Lily zostaje jego pomocnicą i towarzyszką w podróży w poszukiwaniu urn kanopskich zawierających organy księcia. Czy uda im się je odnaleźć i przywrócić Amonowi pełnię mocy? Czy zdążą powstrzymać Seta przed przybyciem na ziemię? I jak Amon poradzi sobie w świecie, którego nie widział od tysiąca lat?


Opinia

Już od dłuższego czasu interesowałam się styczniową nowością od wydawnictwa We need YA. Wzrok przykuło przede wszystkim wydanie, z okładką zupełnie inną niż oryginalna. Wiedziałam, że powieść Colleen Houck idealnie wpasuje się w moje gusta i nie mogłam przepuścić okazji do przeczytania jej!
Historię opowiada nam główna bohaterka, Lily. Otwarcie dzieli się ona swoimi wątpliwościami i niewiedzą. I to właśnie mi się podoba - dziewczyna nie jest wszechwiedząca, nie ma obowiązku znać historii i mitologii starożytnego Egiptu, bo jest tylko człowiekiem. Kiedy jednak angażuje się już w sprawę nie przechodzi obok niej obojętnie, z ignorancją, ale zadaje pytania, szuka możliwych rozwiązań. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście poszukiwanie urn kanopskich Amona, a późniejsza walka o bezpieczeństwo świata została trochę stłumiona przez uczucia Lily.


Główna bohaterka jest w moim wieku i od razu poczułam łączącą nas więź. Jej postać nie jest w żaden sposób przesadzona - ani nie jest ponadprzeciętnie uzdolniona, ani nie zachowuje się infantylnie. Niektórzy mogliby próbować doszukiwać się w Przebudzonych schematu: grzeczna dziewczyna poznaje wspaniałego, niegrzecznego chłopaka i postanawia się zmienić. No dobrze, ale zwróćmy uwagę na to, że Amon wcale nie jest typem bad boya i on naprawdę Lily potrzebuje. Podobało mi się, że mimo swojego boskiego pochodzenia ma on pewne trudności z odnalezieniem się we współczesnym świecie i z pewnością nie jest wszechpotężny. Nie byłabym jednak sobą, gdybym się do czegoś nie doczepiła. Mianowicie, w książce występuje dość niewielu bohaterów, odgrywających istotną rolę. Dzięki temu rozszyfrowanie tego, kto stoi za mroczną intrygą było dla mnie dziecinnie proste, ponieważ w pewnym momencie po prostu nie było innych opcji niż ta właściwa. Jednakże, na kreacje bohaterów, których udało nam się poznać, poświęcono dużo czasu i są one dokładne oraz interesujące, zwłaszcza jeśli mowa o trzech niesamowitych książętach. Sama nie jestem pewna, któremu z nich oddałabym swoje serce.


Colleen Houck wykorzystała w swojej powieści wiele wątków mitologicznych, ale zrobiła to zupełnie inaczej niż znany chyba wszystkim Rick Riordan. W niesamowity sposób połączyła ona starożytność ze współczesnością, przenosząc akcję do najbardziej znanych miejsc Egiptu. Przygody bohaterów są bardzo zróżnicowane, ale autorka daje nam czasem odpocząć od zabójczego tempa i pozwala Lily trochę pomyśleć nad swoim życiem i uczuciami. Bardzo przypadło mi do gustu również pewnego rodzaju zagubienie Amona we współczesnym świecie, nierozumienie niektórych słów oraz nieumiejętność zachowania się, które koniec końców okazywały się całkiem urocze. Dziwiło mnie jedynie to, że Amon wydawał się nie pamiętać tego, co wydarzyło się przy jego poprzednim przebudzeniu, obraz tamtego świata jakby nie zapisał się w jego pamięci. Nie jestem pewna, czy był to celowy zabieg, czy może autorce umknął fakt, że skoro książęta budzą się co millenium, to poprzedni raz musiał być około 1000 roku, czyli w połowie średniowiecza. Z drugiej strony, wtedy to musiało ciekawie wyglądać...


Autorka bardzo umiejętnie posługuje się Lily w tłumaczeniu czytelnikowi zagadnień związanych ze starożytnym Egiptem. Dopuściła do siebie chyba fakt, że nie każdy jest w równym stopniu zaznajomiony z historią i mitologią tej cywilizacji, a jej podejście i wykorzystanie dawnych opowieści o bogach odbiega trochę od znanego nam już z innych tekstów kultury.
Książkę czyta się dość szybko i przyjemnie, prawdopodobnie po części ze względu na cudowne wydanie, w którym jestem wręcz zakochana. Wszystko, nawet wewnętrzna strona okładki, zostało utrzymane w egipskim klimacie. Korekta i redakcja spisały się bardzo dobrze, a jedyne, co może komuś przeszkadzać to niewielka, w porównaniu do innych wydawanych ostatnio książek, czcionka.
Colleen Houck wprowadziła mnie w niesamowity świat pełen magii i niezwykłych historii, z którego nie mam najmniejszego zamiaru wychodzić. Do czasu wydania drugiego tomu, na który czekam niecierpliwie, będę jednak musiała zaspokoić swój głód przygody czymś innym, prawdopodobnie również w egipskim tonie.
Ines de Castro

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.