wtorek, 12 lutego 2019

Recenzja #226 - Jak żyć z poczuciem winy? - Winna - Alicja Sinicka

Czy prawda to słabość? Siła? A może słabość przeznaczona wyłącznie dla silnych?
Opis fabuły

Wendy żyje ze świadomością, że jest winna. Winna wypadkowi, w którym zginął jej brat; winna zdrady, której dopuścił się mężczyzna jej życia; winna manipulacji, której uległa. Pewnego dnia Wendy poznaje Jima, z którym czuje się tak, jak kobieta powinna i chce się czuć. Jim jest ucieleśnieniem jej marzeń i pragnień. Dziewczyna nie zdaje sobie jednak sprawy, że skrywa on mroczny sekret, którego ona nigdy, przenigdy nie powinna poznać. Wtedy bowiem znowu byłaby WINNA.


Opinia

Alicja Sinicka zasłynęła wśród czytelników powieścią Oczy wilka, obok której fenomenu przeszłam obojętnie. Wychodząc jednak naprzeciw propozycji recenzenckiej Winnej, postanowiłam zaryzykować i dać szansę młodej polskiej autorce, która niewątpliwie zasługuje na wsparcie blogosfery.
Cała historia zostaje opowiedziana przez główną bohaterkę w czasie teraźniejszym. Nie drażniło mnie to jakoś specjalnie, ale chyba wolałabym, gdyby wybrano czas przeszły. Akcja rozwija się dość powoli, w pewnym momencie czytelnik zdaje sobie sprawę, że coś jest nie w porządku, ale sam problem ujawnia się późno, trochę zbyt późno na mój gust. Pojawia się tutaj kilka wątków, równie ważnych i przeplatających się ze sobą. Jednym z nich jest oczywiście związek głównej bohaterki, a drugi, równie (a może nawet bardziej?) istotny to targające nią poczucie winy.


Wendy to jedna z tych bohaterek, z którymi na pewno bym się nie polubiła. Rozumiem, że psycholog nie musi lustrować każdej nowo poznanej osoby w poszukiwaniu zaburzeń lub problemów, ale wydawałoby się, że kobieta powinna być o wiele ostrożniejsza. Potrafię jednak zrozumieć jej zauroczenie Jimem (który na pewno i mnie wpadłby w oko) oraz zamroczenie zdradą i porzuceniem. Bardzo dobrze została skonstruowana natomiast podróż Wendy wgłąb samej siebie oraz próby radzenia sobie z trawiącym ją poczuciem winy. W Winnej dokładnie pokazano, jak błędy przeszłości mogą rzutować na nasze codzienne życie, jak czasem błędne przeświadczenia potrafią zniszczyć nawet najpiękniejsze i najsilniejsze, wydawałoby się, więzi. Przykład głównej bohaterki daje bardzo dużo do myślenia, nie tylko jako przestroga przed tym, kogo wpuszczamy do swojego życia, ale także jako przykład tego, jak ważna i cenna jest rozmowa oraz wsparcie najbliższych. Nikt nie zasługuje na to, by być sam po tragedii, która dotyczy całej rodziny.


O ile autorka bardzo skupiła się na emocjonalnej i psychologicznej stronie głównej bohaterki, o tyle wydaje mi się, że mogła ciut lepiej przemyśleć rozłożenie akcji. Pomysł na powieść był, i to bardzo dobry, co widać. Początek jest bardzo niewinny, romantyczny, a czytelnik odczuwa współczucie wobec biednej, zdradzonej i porzuconej Wendy. I tak to leci przez następne strony, czytamy i czytamy aż w końcu sfrustrowani chcemy zadać pytanie: kiedy coś zacznie się dziać? A tak naprawdę dzieje się cały czas. Drobne gesty, pojedyncze kwestie powinny nam (i Wendy, ale o tym już było) uświadomić, że Jim jest zbyt idealny, a czasem niebezpiecznie z roli tego ideału wychodzi. Ujawnienie mrocznej tajemnicy następuje jednak dość późno, ale wtedy akurat główna bohaterka zaskakuje nas swoim zachowaniem. Zakończenie natomiast jest trochę przesłodzone i nie miałabym nic przeciwko małemu dramatowi na sam koniec.


Alicja Sinicka ma bardzo przyjemny styl, przez co książkę pochłania się z wypiekami na twarzy, mimo wszelakich niedociągnięć. Sama przeczytałam ją w dwa dni, czym wprawiłam w osłupienie znajomych ze szkoły i samą siebie (pytania: już nowa książka? A co z Winną? Jak to już skończyłaś?!). Autorka nie chciała uczynić ze swojej książki typowego erotyka (swoją drogą, od tego mamy inne pisarki), więc w niektórych momentach powściągnęła opisy zbliżeń seksualnych i, moim zdaniem, wyszło to Winnej na dobre.
Kolejna rzecz, na którą muszę zwrócić uwagę to okładka. Ma ona w sobie coś magicznego, przyciągającego, ale w zupełnie innym znaczeniu niż "typowe" pozycje, którymi zachwycają się wszystkie okładkowe sroki. Kobieta na zdjęciu jest piękna, a jej spojrzenie magnetyzujące - zaprasza nas do świata Wendy, świata, w którym wina może zdecydować o wszystkim.
Polecam tę książkę osobom, które szukają romansu z nutką thrillera oraz lubiącym powieści miłosne z dobrą, głęboką analizą psychologiczną bohaterów.
Ines de Castro

3 komentarze :

  1. Ja lubię takie połączenie gatunkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta czacha na zdjeciu.super pomysl

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej książce i z chęcią się za nią zabiorę, gdy tylko znajdę chwilę czasu.

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.