Wszystkie obietnice nic nie znaczą, jeśli nie potwierdzają ich czyny.
Opis fabuły
Minął już prawie rok od tragicznej i niespodziewanej śmierci męża najmłodszej z Wrightów, Sutton. Kobieta próbuje uporać się z żałobą oraz... uczuciami Davida wobec niej. Mężczyzna zawsze był u jego boku, wspierał ją i próbował nauczyć na nowo cieszyć się życiem. Teraz, kiedy ujawnił przed nią swoją miłość, zrobi wszystko, by ona to odwzajemniła. Jednakże, Sutton jest pełna obaw. Przecież nikt nie zastąpi w jej sercu Marevicka, nieważne, jak mocno by próbował...
Opinia
Zawsze przy tobie to już piąty i póki co ostatni tom z serii o rodzeństwie Wrightów. Czytelnik od początku wie, czego się spodziewać - motylków, tęczy i happy endu. Autorka ponownie jednak nas zaskakuje ciekawymi problemami bohaterów, ale w pewnym momencie zrobiło mi się za słodko...
Tak jak w poprzednich częściach, główni bohaterowie opowiadają swoją historię na zmianę, mniej lub bardziej regularnie. Zaznajamiają czytelnika ze swoimi uczuciami, ale nie ze swoją przeszłością i sekretami, o których dowiadujemy się razem z innymi postaciami. Główny wątek to oczywiście relacja miłosna Davida i Sutton oraz pokonywanie żałoby przez tę ostatnią. Co więcej, otrzymujemy również sporo intryg i zamieszania w związku z kolejnym wyzwaniem, przed którym zostaje postawiona firma Wrightów.
Byłam bardzo podekscytowana historią Sutton i Davida, ponieważ wiedziałam, że nie będzie im łatwo, ponieważ to, co przeszła główna bohaterka to naprawdę okropna historia. Nie mogę sobie wyobrazić, co musiała ona przechodzić, jak źle musiało jej być samej ze sobą. Okazała się jednak, jak wszyscy Wrightowie, silna i zdolna pokonać najgorsze trudności. Wiemy, że jest kochającą matką, ponieważ wiele mówi i myśli o swoim synku, kierując się w życiu jego dobrem. Nie widzimy jednak dokładnie ich relacji, ponieważ wątek romantyczny został postawiony wyżej. A szkoda. Dzięki temu mogłaby być to opowieść inna niż pozostałe. Nie mogę jednak narzekać. David to naprawdę przemiły facet, dobry dla Sutton i Jasona. Czasem może wydawać się zbyt potulny i uległy, ale to jego sposób na osiągnięcie celu i zdobycie serca swojej wybranki. Delikatnością i subtelnością jest on w stanie zawojować serce nie tylko Sutton, ale także wielu czytelniczek.
Mój smutek sprawia, że inni nie czują się komfortowo w moim towarzystwie i nie mogą sobie z tym poradzić.
Na samym początku wspomniałam, że przedstawiona tu historia wydała mi się przesłodzona. No bo ile razy możemy czytać o przystojnych mężczyznach z boskimi mięśniami brzucha oraz filigranowych kobietach bez kompleksów. Ja wiem, że tacy ludzie istnieją i wcale ich nie krytykuję. Po prostu prawda jest taka, że każdy ma jakieś wady, nikt nie jest idealny. A bohaterowie K.A.Linde, przynajmniej pod względem cielesnym są. Z drugiej strony, autorka zaszalała tutaj z tworzeniem intrygi! Bardzo sprawnie połączyła różne wątki, wprowadziła inne a całość zaprezentowała się naprawdę dobrze i ciekawie. Było też więcej mojej ulubionej pary, czyli Jensena i Emery, którzy wydali mi się trochę zaniedbani w tomach 2-4. Jednakże, tutaj wszystko nadrabiamy, a pojawia się też możliwość dalszego rozwinięcia historii rodziny Wright. Na horyzoncie majaczą bowiem kuzyni rodzeństwa oraz przyjaciółki Sutton, ostrzące sobie na nie pazurki. Mam nadzieję, że Linde zdecyduje się na pociągnięcie tych wątków, ponieważ szkoda byłoby marnować potencjał kolejnych przystojniaków i ich sekretów.
Widać, że autorka rozwinęła się od czasu napisania pierwszej części tej serii, ponieważ Zawsze przy tobie jest bardziej kompleksowa, a styl Linde nabrał płynności. Czytałam różne recenzje i w niektórych wyśmiewano słownictwo użyte przez tłumaczkę w scenach erotycznych. Może jest ono niedojrzałe, ale ja nie miałam z tym większego problemu. Uważam, że jeśli ktoś będzie chciał się do czegoś przyczepić, zawsze znajdzie sobie obiekt krytyki. Mnie po czterech tomach namiętnego seksu nie ruszają już w żaden sposób określenia, a napięcie erotyczne zbudowane w tej powieści jest naprawdę dobre.
Tak jak w pozostałych częściach, nie mogę narzekać na słabą korektę czy redakcję. Okładka nie wyróżnia się jakoś specjalnie, ale moim zdaniem to dobrze - lepiej pokazać normalnych ludzi niż kolejne gołe klaty, potrzeba w końcu jakiegoś urozmaicenia w szacie graficznej opraw romansów.
Jeśli ktoś zapyta, czy czekam na więcej spod pióra tej autorki, to mogę zapewnić, że tak. Nie jest to wymagająca lektura - ot, czytadło idealne na na każdą porę roku.
Ines de Castro
*książka otrzymana w ramach uczestnictwa w portalu czytampierwszy.pl
Z chęcią zapoznam się z tą serią. Lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, chociaż tylko tą jedną część :) ale resztę mam w planach nadrobić :)
OdpowiedzUsuń