Opis fabuły
Uhtred został związany z Alfredem przysięgą i musi bezwzględnie służyć królowi Wessexu. Tymczasem młodego wojownika dochodzą słuchy o ukazującym się duchu, który przepowiada, że królem Mercji ma zostać właśnie Uhtred. Czyżby posłaniec z zaświatów znał losy dziedzica Bebbanburga? Wiadome jest tylko, że wychowany przez wikingów Sas rzeczywiście ma szansę na tron, ponieważ Duńczycy zachęcają go do zawiązania niezwykle korzystnego sojuszu. A obok niektórych propozycji nie da się przejść obojętnie...
Od lektury poprzedniej części minęło już trochę czasu, a na pewno więcej niż zazwyczaj, więc dość trudno było mi "wgryźć się" w kolejną soczystą historię losów Uhtreda z Bebbanburga. Na szczęście po kilkunastu stronach mogłam już cieszyć się lekturą, ponieważ to, co zniknęło gdzieś w odmętach pamięci, szybko mi się przypomniało. Gdzie tym razem wody Tamizy powiodły głównego bohatera?
Opowieść wojownika rozpoczyna się od wspomnienia informacji na temat ducha ukazującego się na terenie królestwa Guthruma. Zjawa przepowiada królowanie Uhtreda nad Mercją, co budzi w bohaterze ogromne zaciekawienie i ambicje. Ponownie opowiada nam on swoje losy, zwracając uwagę na towarzyszące mu emocje, wątpliwości oraz uprzedza ewentualne zarzuty do jego poczynań. Nie stara się na siłę zagłębić w swoją psychikę, ale również nie pozostawia czytelnika bez wyjaśnienia pewnych zachowań.
Uhtred jest już dorosłym mężczyzną i to widać. Kierują nim zupełnie inne motywy niż w poprzednich tomach. Teraz rodzina jest dla niego najważniejsza, za wszelką cenę chce wrócić do Giseli oraz ich dzieci. Nagle modły o wygraną bitwę ustępują miejsca prośbom do bogów o zdrowie i szczęśliwe rozwiązanie jego żony. Uhtred przestał podejmować decyzje, kalkulując zyski, jakie mu z nich przyjdą, ale skupia się na danym słowu i złożonych ślubach. Honor oraz obietnica są dla niego najważniejsze, ponieważ w jakiś sposób definiują go one, mimo że czuje się przez nie zniewolony. Podobało mi się również, jak przyznał, że zależy mu na Aethelflaed i to jej dobrem kierował się, ruszając na wyprawę, w której mógł zginąć. Nie wykonywał wtedy rozkazów, ale jego motywacją stało się bezpieczeństwo dziewczyny, którą traktował jak członka rodziny.
Bernard Cornwell zaznajamia czytelnika z kolejnym rozdziałem średniowiecznej historii Anglii. Tym razem akcja skupia się wokół Londynu, natomiast poruszane w tym tomie kwestie mają charakter bardziej polityczny, a nie osobisty, jak działo się to poprzednio. Podobało mi się także pokazanie różnorodnego podejścia chrześcijan do pogan i odwrotnie - okazuje się, że wyznawcy Jezusa i Odyna mogą żyć w przyjaźni, a nie non stop się nawzajem mordować. Tytuł mógłby sugerować, że zastaniemy tu ogrom scen batalistycznych, a jest wręcz przeciwnie. Być może autor chciał uspokoić sytuację i trochę przeczekać, ponieważ bitwy w tej części nie były aż tak spektakularne, mimo że walka okrętów zrobiła swoje. Miałam wrażenie, że
Pieśń miecza jest o wiele spokojniejsza niż wcześniejsze tomy, że skupia się na polityce i daje bohaterom pole do zmiany wartości. Tak jak inne części czytałam z wypiekami na twarzy, spowodowanymi walkami na śmierć i życie, tak tutaj wolałam poświęcić więcej uwagi przemianom, które zaszły w głównym bohaterze, ponieważ z narwanego młodzika zmienił się w odpowiedzialnego mężczyznę, który przewiduje konsekwencje swoich czynów, a honor i dobro rodziny stawia ponad wszystko.
Opowieść nadal zachowała cechy gawędy, a Uhtred niejednokrotnie przywołuje wydarzenia przeszłe i przyszłe w stosunku do opisywanych. Nie ma tutaj też niepotrzebnych wulgaryzmów, a obelgi rzucane na polu bitwy to słownictwo, do którego zdołaliśmy już przywyknąć.
Ta pozycja to kolejna część cyklu wydawniczego w pięknej szacie graficznej. Obraz tworzony z grzbietów książek już zaczyna się układać w coś niesamowitego. Również korekta i redakcja pozostały na całkiem dobrym poziomie, nie przypominam sobie żadnych straszliwych błędów.
Podsumowując, polecam tę książkę fanom Uhtreda, ponieważ jest to dobra, trzymająca poziom kontynuacja dająca bohaterom miejsce na rozwój, zastanowienie się nad swoim postępowaniem oraz kolejne przygody.
Ines de Castro
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz