Chętnych do gry w szczęście nigdy nie zabraknie, ale czasem los musi wybrać sam.
Szczęście czy pech? Życie i śmierć? Przed takim wyborem stają uczestnicy gry w szczęście, kierowanej przez Mistrza Gry, bez jakichkolwiek zasad. Chętni do udziału mnożą się i mnożą, ufając swojemu szczęściu. Jednakże, w tym samym czasie policja odnajduje zmasakrowane zwłoki. Ofiara musiała bardzo cierpieć, a najgorsze jest to, że dało się tego uniknąć. Wszystko było potwornym zbiegiem okoliczności. A może zwykłym pechem?
Opinia
W tym roku Max Czornyj zaskakuje szybkością publikowanych książek, ale jako fanka nie mam oczywiście powodów do narzekań. Ledwo co skończyłam Ślepca, a już w zapowiedziach pokazała się Trauma, czyli czwarta już powieść z Erykiem Deryło w roli głównej. Prawie tak samo szybko książka ta pojawiła się na mojej półce, a tym samym w moich łapkach.
Eryk Deryło po śledztwie w sprawie Cztery Iksa nadal nie może się pozbierać. Nie byłoby to takie trudne, gdyby nie śmierć jego żony i córki w wypadku drogowym zaraz po zakończeniu dochodzenia. Czy to także był pech? Komisarz zostaje przydzielony do sprawy Mistrza Gry, który jest drugim seryjnym zabójcą grasującym w ostatnim czasie w Lublinie. Wygląda na to, że kierowany zupełnie innymi motywami, odznacza się podobną brutalnością, co jego poprzednik. Czy policja da się wciągnąć w Grę w szczęście? A może okażą się sprytniejsi?
Główny bohater bardzo się zmienił. Przeżył okropne rzeczy, ciągle nawiedzają go wyrzuty sumienia i bolesne wspomnienia. Brak żony u boku sprawia, że na światło dzienne wychodzą te gorsze, dotychczasowo temperowane, cechy charakteru. Tymczasem, na miejscu towarzyszki śledztwa pojawia się Tamara Haller, bardzo ciekawa postać, na której rozwój mam nadzieję w innych tomach. Ona i Deryło bardzo dobrze do siebie pasują, uzupełniają się. Kobieta jest niezwykle dociekliwa i myśli logicznie, a także potrafi usadzić partnera na czterech literach, gdy ten staje się nie do zniesienia. Jest to niewątpliwie przykład silnej kobiecej postaci, która nie da sobie w kaszę dmuchać, a nie podskoczy jej nawet Eryk Deryło.
Trauma to chyba najlepsza pod względem stylistycznym książka Maxa Czornyja. W porównaniu z Grzechem, autor zaliczył bardzo duży progres, wspaniale się rozwinął. I dobrze, bo właśnie takich pisarzy nam trzeba. Czornyj daje sobie możliwość zagłębiania się w umysły bohaterów i bardziej bezpośrednio stara się przedstawić ich osobowości. Na plus działa też zmniejszenie liczby dialogów kosztem opisów, ponieważ nasza wyobraźnia pracuje lepiej, a nikt chyba nie lubi przegadanych książek. Ponadto, autor jest bardzo czujny, jeśli chodzi o ujawnianie informacji na temat mordercy. Uważa, żeby czytelnik zbyt wcześnie nie zorientował się, o co chodzi, a gdy już się to stanie, nadal potrafi wprowadzić element zaskoczenia. No właśnie, tutaj zaszło coś innego niż w pozostałych książkach z komisarzem w roli głównej. Tym razem książka tworzy oddzielną całość, z rozpoczętym i zakończonym śledztwem, co na pewno zostanie docenione przez fanów historii, które zamykają się w jednej powieści. Przestawianie tortur stosowanych przez Mistrza Gry było, jak to się zdarza u tego autora, bardzo brutalne i dobitne. Na tyle, że czasami chciało się aż zamknąć oczy, jakby to był film.
Okładka świetnie pasuje zarówno do tematyki i treści książki, jak i do pozostałych powieści tego autora. Ogromną zaletą są oczywiście skrzydełka. Jeśli chodzi o korektę, to wszystko było raczej w porządku, ale wyłapałam w pewnym momencie zawirowanie z imieniem córki głównego bohatera. Wydaje mi się, że w jakiejś scenie była to Wiktoria, a w innej Weronika.
Polecam tę książkę czytelnikom szukającym mocnych wrażeń, miłośnikom thrillerów i kryminałów oraz tym, którzy kochają Maxa Czornyja.
Ines de Castro
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz