12.01.2018 pojechałam z mamą do Filharmonii Zabrzańskiej na koncert noworoczno-karnawałowy zatytułowany Z klarnetem i... humorem. Koncert zaczął się o godzinie 18:00 i trwał, łącznie z 15-minutową przerwą, około 2 godzin.
Pierwsza część koncertu przybrała bardziej klasyczną, elegancką formę, podczas której można było usłyszeć utwory skomponowane przez Beethovena czy Mozarta. Już wtedy pojawił się główny gość wieczoru, czyli Roman Widaszek, grający na klarnecie. Towarzyszyła mu Orkiestra Symfoniczna pod dyrekcją Sławomira Chrzanowskiego. Klarnecista zabawiał gości, opowiadając różne ciekawe anegdotki, a często jego grze towarzyszyło odgrywanie prześmiesznych scenek. Druga część koncertu była bardziej rozrywkowa i nowoczesna - Widaszek zmienił strój a wraz z nim nastrój na sali również uległ zmianie. Mogliśmy usłyszeć utwory znane nam z produkcji filmowych, a także hit zeszłego roku i Sylwestra w Zakopanem - Despacito w wersji akustycznej. Widaszkowi towarzyszyli różni goście, pozornie zapraszani z widowni. Były to między innymi uczennice szkoły muzycznej, również klarnecistki. Podczas koncertu Widaszek zaznajomił nas z budową klarnetu oraz techniką grania na tym instrumencie. Przyznaję, że bardziej spodobała mi się część druga, ponieważ cały poważny nastrój uleciał, a muzycy udowodnili, że muzyka klasyczna nie musi być nudna, jeśli odpowiednie utwory zostaną zagrane we właściwy sposób.
Jak można zauważyć na zaproszeniu, należało je potwierdzić. Za względu na to, że w międzyczasie byłam chora, ten mały szczegół mi uciekł i zorientowałam się dopiero na miejscu. Na szczęście pracownicy Filharmonii wykazali się wyrozumiałością i stwierdzili, że mogą dostawić nam krzesełka, abyśmy mogły zobaczyć koncert. Na sali okazało się, że kilka innych osób również siedzi na takich miejscach (więc nie byłyśmy jedyne). Widoczność nie była ograniczona i razem z mamą naprawdę cieszyłyśmy się dobrą muzyką. Było bardzo sympatycznie i zabawnie, orkiestra dała z siebie wszystko. W związku z tym, że zaproszenie otrzymałam od Urzędu Miasta Zabrze, to pozostaje mi tylko im podziękować. To był naprawdę wspaniały, magiczny wieczór!
Ines de Castro
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz