8 marca 2018 wybrałam się z innymi uczniami mojego liceum na retransmisję spektaklu Rosenkrantz i Guildenstern nie żyją na podstawie scenariusza Toma Stopparda. Jest to sztuka przybliżająca nam losy drugoplanowych bohaterów sztuki Szekspira Hamlet, a główne role odegrali Daniel Radcliffe oraz Joshua McGuire. Po obejrzeniu retransmisji mogliśmy wysłuchać wykładu profesora Koziołka na temat tej nietypowej sztuki.
Rosenkrantz i Guildenstern zostają wezwani przez króla Danii, ponieważ ich przyjaciel Hamlet traci zmysły. Po drodze na królewski dwór, spotykają trupę aktorską a także pogrążają się w filozoficznych rozważaniach na temat tego, co jest jawą a co snem. Gdy oni sami nie wiedzą, kim są, a spomiędzy zagadek losu wyłania się niezbyt przyjemna prawda, sprawy mogą przybrać nieciekawy obrót.
Dopiero na miejscu dowiedziałam się, że jedną z tytułowych ról gra Daniel Radcliffe, znany wszystkim z serii o Harrym Potterze. Stwierdziłam, że sztuka może być więc interesująca choćby ze względu na obsadę. I nie zawiodłam się. Mimo że bohaterowie sami w sobie mogli być trochę irytujący i niezrozumiali, to aktorzy odegrali swoje role z wielką dokładnością i kunsztem artystycznym. Tom Stoppard wykreował szekspirowski świat na nowo, umieszczając go gdzieś na granicy metafizyczności a rzeczywistości. Nawet bohaterowie nie wiedzą, czy żyją, czy są prawdziwi. Widz, jako znający tytuł spektaklu ma jeszcze większe pole do interpretacji i domysłów, co w tym przypadku okazuje się niezwykle trudne. Każda scena, mimo że opowiada konkretną historię i jest elementem fabuły, kryje w sobie coś mistycznego i niełatwego do zanalizowania. Mam w stosunku do tej sztuki bardzo mieszane uczucia, ponieważ mimo ciekawego zamysłu, nie najgorszego wykonania i interesującej fabuły, coś było nie tak. Bo o czym właściwie była ta opowieść? Czy stanowiła uzupełnienie słynnej tragedii Szekspira? A może była osobną historią, mającą nam coś udowodnić, uświadomić?
Na te pytania niestety nie odpowiedział profesor Koziołek. Przedstawił nam swoją interpretację, zwrócił uwagę na kilka istotnych szczegółów i to, w jaki sposób fabuła przedstawienia została wzbogacona w porównaniu z tą oryginalną, "książkową". Z późniejszej analizy dowiedziałam się, jak ważne było tutaj zastosowanie gry światła, przestrzeni oraz licznych rekwizytów i detali, które non stop towarzyszyły aktorom. Gliwicki AMOK spisał się na medal, zapraszając wybitnego profesora jako wykładowcę oraz wybierając retransmisję z Old Vic w Londynie na naprawdę wysokim poziomie.
Ines de Castro
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz