sobota, 4 sierpnia 2018

Recenzja #163 - Czyja będę? - Niczyja - Anna Crevan Sznajder

I nieważne, czy znacie się sto lat, czy pięć minut. Czy wiesz o nim wszystko, czy nic. Jeśli to jest ten właściwy klocek, to wskoczy tam, gdzie trzeba. Wiesz to czasami po jednym spojrzeniu, po jednym słowie. Masz tę pewność.
Opis fabuły

Marzenie Ann właśnie się spełnia. Dziewczyna ma możliwość wylotu do swojego ulubionego kraju - Japonii. Jedzie do Tokio, by wziąć udział w konwencie, ale nie przypuszcza, że spotka tam dwóch niesamowitych mężczyzn. Jeden z nich wygląda jak jej ulubiony bohater z mangi - Kenji. Jest miły, ciepły i delikatny. Ann zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Potem poznaje jednak namiętnego i porywczego Koichiego i wtedy wszystkie jej uczucia stają pod znakiem zapytania. Czy dziewczyna będzie w stanie odróżnić prawdziwą miłość od pożądania? Czy jej relacja z mężczyznami ma szanse przetrwać po jej powrocie do Polski?


Opinia

Otrzymałam propozycję zrecenzowania tej powieści od autorki, która, jak się okazało, pochodzi z Chorzowa, czyli rzut beretem od mojego kochanego Zabrza. Mimo to, postanowiła ona umieścić akcję swojej książki w Japonii, kraju, w którym byłam rok temu, i w którym się zakochałam. Podczas czytania miałam dość mieszane uczucia, jeśli chodzi o świat przedstawiony, ale o tym później. Najważniejsze jest to, że mamy na polskim rynku świetny, orientalny romans, który uwodzi nas swoją egzotyką.
Autorka oferuje nam narrację pierwszoosobową, podzieloną między troje głównych bohaterów. Wiadomo, trójkąty miłosne mogły się już przejeść, ale dzięki takiemu przedstawieniu fabuły doskonale możemy zrozumieć emocje i wątpliwości postaci. Ich przemyślenia są bardzo realistyczne, ludzkie - interpretują wydarzenia w swój własny sposób i zgodnie z tą interpretacją podejmują dalsze działanie. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście miłosna relacja, a raczej miłosny galimatias z udziałem Ann, Kenjiego i Koichiego. Jednakże, nie samym romansem człowiek życie i trzeba wprowadzić dla niego przeciwwagę w postaci rozwoju kariery głównej bohaterki. Bardzo zaciekawiła mnie procedura wydawnicza mang oraz relacje Ann z ewentualnym pracodawcą. Mam nadzieję na ciekawe rozwinięcie tego wątku w kolejnych tomach.


Koichi i Kenji są niczym ogień i woda. Mimo że się przyjaźnią, można wyczuć między nimi jakiś spór, ciągłą rywalizację, przez co ich relacja oraz konkurowanie o Ann stają się bardziej złożone. Kenji jest prawdziwym japońskim dżentelmenem i zauroczył mnie swoją osobowością. Jest miły i kochany, będąc trochę naiwnym, ale i niewinnym w swoim uczuciu. U niego wszystko jest proste oraz czyste, potrafi przyznać się do błędu i przeprosić, co robi nad wyraz często, biorąc na siebie całą odpowiedzialność na swoje winy. Po drugiej stronie konfliktu stoi Koichi, bad boy i buntownik, który tym razem nie zdobył mego serca. W niektórych momentach jego postępowanie wydawało mi się trochę egoistyczne - nie myślał o konsekwencjach czy moralności swoich czynów, ale o własnej przyjemności i uczuciach. A dziewczyna, o którą toczy się ta walka to... Ann. Najbardziej niezdecydowana bohaterka tego roku! O dziwo, nie irytowała mnie aż tak, jak mógłby wskazywać przyznany jej przed chwilą tytuł. Nie wiem czemu, ale jakoś potrafiłam zrozumieć jej rozterki. Ujęła mnie swoją miłością do Japonii i tamtejszej kultury. Nie jest też ona skrajnie głupia, tylko czasem źle porządkuje wartości, co rzutuje na jej postępowanie. Zastanawia mnie również wspólne nazwisko bohaterki oraz autorki... muszę dowiedzieć się kiedyś czegoś więcej na ten temat.


Skoro już wspomniałam Japonię... Kocham ten kraj chyba tak mocno, jak Ann i nie dziwię się jej fascynacji dla kultury i różnorodności mieszkańców Nipponu. Zastanawia mnie, czy autorka była tam kiedyś (również dopytam przy najbliższej okazji), ale i tak udało opisać jej się Tokio i Kioto z największą dokładnością. Moje wątpliwości wzbudziły trochę przedstawione zwyczaje Japończyków. Podczas zeszłorocznej wizyty dowiedziałam się, że mają oni słabą głowę do alkoholu, a tutaj Koichi i jego przyjaciele piją na potęgę. Może to tylko stereotyp? A może zwyczajne uogólnienie? Nie wiem także jak mieszkańcy kraju kwitnącej wiśni zachowują się w bliskich, romantycznych relacjach, ale w stosunku do turystów są bardzo uprzejmi, o czym autorka pamiętała. Japonia z Niczyjej sprawiła, że na nowo zakochałam się w tym kraju i z rozrzewnieniem wracam pamięcią do spędzonych tam chwil.


Jak informuje nas tył okładki, jest to książka erotyczna, więc opisy seksualnych zbliżeń pojawiają się często i gęsto. Autorka dba jednak o to, by nie były one wulgarne, ale rozpalały wyobraźnię i wywoływały rumieńce na policzkach. Bardzo podobały mi się także wstawki z języka japońskiego, które zawsze były przetłumaczone. Nie zapomniano także o poinformowaniu czytelnika, w jakim języku akurat rozmawiają ze sobą bohaterowie, czego często brakuje w powieściach, których akcja toczy się za granicą z udziałem Polaków.
Wydawnictwo Novae Res zaskoczyło mnie wydaniem, które jest naprawdę porządne. Papier nie jest biały, a czcionka ma optymalną wielkość. Jedyne, do czego mogę mieć zastrzeżenia to to, żeby ilustracja na skrzydełku (chwała Panu, że w ogóle są!) mogłaby być trochę subtelniejsza. Redakcja i korekta są w jak najlepszym porządku.
Polecam powieść Anny Crevan Sznajder każdemu, kto szuka gorącego, orientalnego romansu. Jest to idealna pozycja na wakacje, która przeniesie Was do magicznej i pięknej Japonii.
Ines de Castro

3 komentarze :

  1. całkiem całkiem ta recenzja

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, wpleciona kultura japońska wydaje się super,tak samo jak proces wydawniczy mang. Ale trójkąt miłosny i niezdecydowna bohaterka to rzeczy za którymi nie przepadam, więc raczej się nie skuszę.
    Pozdrawiam ciepło,
    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.