Martwi mnie to, że naród, który podczas wojny krył Żydów po piwnicach, ryzykując życiem swoim i swoich rodzin, nie potrafi teraz wyciągnąć ręki do obcych.Opis fabuły
Forst siedzi w więzieniu i nie zapowiada się na to, żeby szybko z niego wyszedł. Czas urozmaica sobie książkami oraz heroiną. Pod wpływem narkotykowego uzależnienia powoli zmienia się w wrak człowieka. Pewnego dnia otrzymuje jednak paczkę. Paczkę, w której unosi się zapach Kenzo Amour, perfum Szrebskiej. Czyżby dziennikarka żyła? A może ktoś brutalnie pogrywa sobie z byłym komisarzem? W tym samym czasie Osica i prokurator Wadryś-Hansen próbują ustalić okoliczności tajemniczego zniknięcia męża oskarżycielki. Czy Gjord wpadł na jakiś trop w sprawie Iwo Eliasza? I co wspólnego z tym wszystkim mają przetasowania na wojewódzkich stanowiskach administracyjnych?
Bardzo się bałam, że Forst zacznie mnie w pewnym momencie męczyć, zwłaszcza gdy zobaczyłam, ile stron ma Trawers. Na szczęście, autor na każdym kroku zadbał o to, by zaskakiwać czytelnika, a przygody komisarza były w dalszym stopniu ciekawe i emocjonujące.
Znanym już posunięciem Mroza jest podzielenie głównej akcji między bohaterów, którym towarzyszy trzecioosobowy narrator. Tutaj wydarzenia rozgrywają się na trzech frontach: Forsta, Osicy i Wadryś-Hansen oraz Iwo Eliasza. Nieczęsto dostajemy możliwość poznania myśli postaci i ich motywacji, ale w zamian dokładnie obserwujemy ich poczynania. Nie daje nam to zbyt wiele poszlak, biorąc pod uwagę ciągle toczące się śledztwo oraz liczne tajemnice skrywane (przez autora?) przed czytelnikiem oraz bohaterami.
Kojarzycie tę postać książkową, której czyny są moralnie złe, ale czytelnik wie, że jest to bohater pozytywny, dobry? Właśnie taką osobą jest tu Wiktor Forst. Komisarz stacza się aż na samo dno i ma się wrażenie, że może być tylko gorzej. W pewnym momencie nie wiadomo już, co jest prawdą, a co tylko omamami wywołanymi narkotycznym uniesieniem. Na szczęście z pomocą przychodzi mu Joanna Chyłka, której bardzo mi już brakowało. Wkracza ona we właściwym sobie wielkim stylu i robi wszystko, by pomóc osadzonemu w więzieniu policjantowi. Nie brakuje jej oczywiście ciętych ripost oraz wiernego Kormaka u boku, spieszącego z trudno dostępnymi informacjami znalezionymi w odmętach internetu. Idealną przeciwwagą dla mojej ulubionej prawniczki okazała się pani prokurator. Nigdy bym nie przypuszczała, że może ona stanowić tak dobre przeciwieństwo Chyłki, mimo że nie spotkały się one przy tej sprawie. Dominika ma okazję działać sama, pokazać, że nie jest już tylko podlotkiem, ale szanowaną prokurator, która jest gotowa na wszystko, by tylko ująć sprawcę. Jeśli chodzi zaś o Iwo Eliasza, poznajemy go z zupełnie innej strony. Fakt, nadal jest psychopatycznym mordercą i zwyrodnialcem, ale w jego postępowaniu w stosunku do Lokatorki można zauważyć pewnego rodzaju czułość i zaangażowanie emocjonalne.
Trawers stracił bardzo dużo z sensacyjności poprzednich tomów. Nie ma tu szalonych ucieczek, strzelanin ani wielokilometrowych pogoni czy poszukiwań. Jest za to śledztwo, które ma charakter poszlakowy i kojarzy mi się trochę z Danem Brownem. Bohaterowie odnajdują pozostawione przez mordercę przedmioty, poznają ich symbolikę, wysnuwają wnioski i na tej podstawie mogą ruszyć dalej. Osobiście, bardzo lubię książki, w których morderca prowadzi policję lub detektywów, aż w końcu to oni przejmują pałeczkę. Po przeczytaniu zakończenia doskonale zrozumiałam ból wszystkich fanów, którym zostało powiedziane, że będzie to trylogia (jak zresztą miało być na początku). Czuję ogromny niedosyt i bardzo chcę już przeczytać Deniwelację, ale chyba uda mi się to zrobić dopiero po powrocie z wakacji. Wydaje mi się, że była to bardzo wymagająca dla autora książka - nie dość, że musiał opisać więzienne realia oraz narkotyczne uniesienia głównego bohatera, to poruszył jeszcze temat imigrantów i uchodźców, jakże aktualne obecnie zagadnienie. Na pewno poznanie ich sytuacji od innej strony może przynieść pewną wyrozumiałość oraz większą tolerancję wśród czytelników.
Bardzo podobał mi się fakt, że język został dostosowany adekwatnie do miejsca akcji oraz sytuacji. Możemy więc spotkać się z gwarą więzienną, ale także terminologią policyjną i kryminalistyczną. W dodatku wszystkie opisy gór oraz wędrówek i tras zostały sporządzone bardzo dokładnie. Widać, że autor lubi tę część Polski i wie, o czym pisze.
Okładka bardzo ładnie komponuje się z pozostałymi z serii, urozmaicając moją półkę kolorystycznie. Redakcja i korekta były jak najbardziej w porządku, ale muszę zwrócić uwagę na to, że w pewnym momencie zaczęłam czytać tę książkę w wersji elektronicznej. Bałam się bowiem, że złamie mi się grzbiet, na co chyba się zanosiło. Wolałam więc nie ryzykować, ale proponują zwracać na takie rzeczy uwagę.
Polecam tę książkę każdemu miłośnikowi Wiktora Forsta, a całą serię tym, którzy jeszcze nie mieli okazji spotkać słynnego komisarza. Uwierzcie mi, warto!
Ines de Castro
Bardzo podobał mi się fakt, że język został dostosowany adekwatnie do miejsca akcji oraz sytuacji. Możemy więc spotkać się z gwarą więzienną, ale także terminologią policyjną i kryminalistyczną. W dodatku wszystkie opisy gór oraz wędrówek i tras zostały sporządzone bardzo dokładnie. Widać, że autor lubi tę część Polski i wie, o czym pisze.
*zdjęcie nie ma na celu promowania zażywania narkotyków*
Polecam tę książkę każdemu miłośnikowi Wiktora Forsta, a całą serię tym, którzy jeszcze nie mieli okazji spotkać słynnego komisarza. Uwierzcie mi, warto!
Ines de Castro
Wstyd się przyznać, że nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora. Wydaje mi się jednak, że inne byłyby ciekawsze jak na pierwszy raz, dlatego mimo Twojej rzetelnej recenzji chyba podziękuję temu tytułowi... 😐
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! włóczykijka z
Imponderabiliów literackich
Mróz niestety, jakby to ująć, nie zalicza się do grona moich ulubionych pisarzy, ale fajnie że ci się podobało :D
OdpowiedzUsuńZ całego dorobku pana Remigiusza Mroza poznałam jedynie „Hashtag”, który – o dziwo – nawet mi się spodobał. Tym samym stwierdziłam, że w sumie skoro rozpoczęłam z tym autorem przygodę, to warto ją rozkręcić. Jednak zanim sięgnę po serię opisującą losy Fiesta, zaopiekuję się książkami, które nie posiadają kontynuacji. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
DEMONICZNE KSIĄŻKI
Czy to chańba, że nie czytałam jeszcze nic od tego autora? 😱
OdpowiedzUsuńsunreads.blogspot.com
Bardzo dobra recenzja! Niestety, ale również nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej z książek tego autora. Chyba muszę w końcu dać mu szansę :) Być może zacznę właśnie od tej trylogii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mój blog ♥ Fanpage ♥ Pasjonaci