czwartek, 11 lutego 2016

Podsumowanie serii #1 - Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy

Wielki, okropny książkowy kac- to zostało mi serii ,,Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Te pięć książek napisanych przez Ricka Riordana jest tak świetną, błyskotliwie napisaną serią, że nie da się od  nich oderwać. A kiedy skończyłam ostatni tom, czyli ,,Ostatniego Olimpijczyka", to najbardziej chciałabym wziąć to wszystko jeszcze raz do rączek i przeczytać ponownie. Żałuję, że JUŻ przeczytałam te pięć tomów, mimo że minął ponad miesiąc odkąd to dostałam i zaczęłam czytać. W ciągu tego miesiąca przeżyłam naprawdę niesamowitą przygodę z Percym, Annabeth, Groverem, Tysonem, Chejronem i wszystkimi mieszkańcami Obozu Herosów, potworami, bogami, tytanami i nieustraszonymi... ludźmi. Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych serii, jakie miałam okazję czytać, ponieważ w każdym tomie jest prezentowane coś nowego, oryginalnego. Nawiązania do mitologii greckiej są naprawdę wspaniałe, a jeśli ktoś się tym interesuje, to nie może nie przeczytać przygód syna Pana Mórz. 
Mam szczęście, że powstała jeszcze jedna seria- ,,Olimpijscy Herosi". W niej też znajduje się pięć tomów, które z kolei od Świąt Bożego Narodzenia stoją na mojej półce i czekały, aż będę mogła się za nie zabrać po skończeniu ,,Ostatniego Olimpijczyka". Bardzo się cieszę, bo w tych pięciu tomiszczach na pewno będę mogła spotkać starych znajomych z serii, którą właśnie skończyłam. Niewątpliwie cała seria będzie czymś nowym, oryginalnym, bo Rick Riordan nie lubi się powtarzać, nie robi tego. Gdyby powtarzał się w każdym tomie, jego książki nie odniosłyby takiej popularności, jaką się cieszą i nie miałyby tylu wiernych fanów. Dla mnie czytanie tego samego jest po prostu nudne i uważam, że jest to naciąganie na wydawanie pieniędzy. W ,,Percym..." w każdym rozdziale, na każdej stronie dzieje się coś innego i wyjątkowego. Wszystko jest świetnie opisane, nawet najbardziej krwawe i brutalne walki. Dużym plusem są też opisy wszystkich potworów, które sprawiają, że trybiki w mózgu czytelnika kręcą się w szalonym tempie. ,,Ostatniego Olimpijczyka" skończyłam dziś w nocy, ale absolutnie nie żałuję kilku godzin czytania, bo naprawdę byłoby mi szkoda, gdybym tego dziś nie skończyła. Kolejną rzeczą, która mnie zachwyciła jest niesamowity ciąg przyczynowo- skutkowy. Nic nie dzieje się bez powodu, nikt i nic nie pojawia się ani nie jest wspomniane bez istotnej przyczyny. W ostatnim tomie wszystko składa się w jedną ogromną całość i wszystko się wyjaśnia, mimo że pojawiają się kolejne zagadki i tajemnice.

Ogółem seria mi się podobała, szalenie mi się podobała. Tłumaczenie jest genialne, okładki cudowne a ja jeszcze posiadam je w pudełku przyozdobionym obrazkiem, który znajduje się na najładniejszej okładce, czyli na ,,Ostatnim Olimpijczyku". Książki się połyka, pochłania bez zastanawiania nad sensem zdania ani bez myślenia co autor miał na myśli. Na pewno wrócę kiedyś do tej serii, bo tych książek nie można przeczytać tylko raz. Podziwiam pana Riordana za niesamowitą wyobraźnię i wiedzę o starożytnej Grecji. Od dziś oficjalnie należę do fandomu herosów, a moim boskim rodzicem jest Atena. 
Wszystkie książki z tej serii oceniłam 10/10, ale całokształt oceniam na 11/10.
Ines de Castro



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.