Sławie wszystko jedno, na kogo spada, bo wie doskonale, że za kilka miesięcy, kiedy doprowadzi go na skraj przepaści, może kapryśnie popłynąć dalej i na chwilę osiąść gdzie indziej.
Jakiś czas temu powstała ciekawa aplikacja o nazwie Crowdwish. Polega ona na gromadzeniu życzeń i marzeń różnych ludzi, a założyciel - Bill Griffin - często pomaga w ich spełnieniu w miarę swoich możliwości. Autor zebrał w tej książce 99 najpopularniejszych marzeń i podpowiada jak je spełnić. Osoby nieznające Crowdwish mogą skorzystać tutaj z jego porad, by sprawić komuś miłą niespodziankę lub zrealizować własne życzenia. The Wish pokazuje, że wszystko jest możliwe! A założyciel aplikacji chętnie pomoże w spełnianiu tych trudniejszych marzeń!
Opinia
W jednym z tegorocznych wyzwań miałam do przeczytania poradnik i jakoś tak się złożyło, że The Wish. Poradnik spełniania marzeń znalazł się na mojej półce. Byłam bardzo ciekawa, jak właściwie wygląda ta książka i przyznam, że zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona.
Na samym początku autor wprowadza nas w to, czym właściwie jest Crowdwish a także przestawia ideę swojej książki. Obiecuje również pomoc w spełnieniu jednego z marzeń zawartych wśród przytoczonych tu 99 najpopularniejszych - wystarczy napisać maila, ale pamiętajcie, macie tylko jedno życzenie! Później każde dwie strony poświęcone są jednemu marzeniu. Po przytoczeniu jego bezpośredniej treści, Griffin opisuje, jak można je spełnić i po części pokazuje, co on sam o tym myśli. Następnie osoby podzielające owe życzenie dostają obietnicę, czego mogą się spodziewać po wysłaniu maila do Crowdwish. W dodatku na końcu znajduje się malutki akapit zatytułowany Prawdopodobieństwo, że spełnienie tego życzenia przyniesie szczęście.
Opisane tutaj marzenia są skrajnie różne od siebie. Jedne z nich zaliczają się do znanych i dotyczących całej ludzkości, a inne dotykają kwestii zupełnie indywidualnych i osobistych. Często nie można wyjść ze zdziwienia po przeczytaniu, że ktoś swoje największe marzenie dedykuje wszystkim ludziom lub ich określonej grupie, a nie sobie samemu. Autor książki potrafi podejść ze zdrowym dystansem do każdego życzenia, przedstawia wszystkie zalety i wady jego spełnienia oraz często komentuje to w bardzo zabawny sposób. Myślę, że jego podejście może zmotywować mnóstwo osób do realizowania swoich marzeń.
Najbardziej spodobało mi się czyjeś życzenia, które brzmi "Chciałbym, żeby nie stygmatyzowano ludzi z uzależnieniami". Tak jak Bill Griffin zdaję sobie sprawę, że jest to właściwie niewykonalne, ale każdy z nas może dołożyć coś od siebie do spełnienia tego marzenia. Zawsze można pomóc bliskiej osoby borykającej się z takim problemem, demonizowanie czy potępianie uzależnionych od czegoś niczego nie daje i tylko pogarsza ich stan. Wyjątkowym życzeniem było też na pewno chcenie zostania modelką. To właśnie tutaj autor się sprzeciwił, pokazał mroczną stronę tego biznesu i bezceremonialnie napisał, co sądzi o zawodzie modelki. Ostatnie marzenie, na które chcę tu przytoczyć to to dotyczące posiadania sztuki dedukcji jak Sherlock Holmes. I tutaj... są numerki! Nie ma ani jednej litery, więc jeśli ktoś ma pojęcie, jak rozwiązać tę zagadkę, proszę o kontakt. Bo ja chyba nie nadaję się na detektywa...
Każdy numer życzenia został zapisany inną czcionką, natomiast ta użyta do zwykłego tekstu jest dość przyjemna, co trochę psuje biały papier. Nie ma tutaj jednak żadnych rażących błędów, a okładka jest naprawdę śliczna. Małe rybki są wytłaczane, a sama grafika kojarzy mi się z wakacjami.
Polecam tę książkę każdemu, kto szuka czegoś zupełnie innego i chce zacząć swoje doświadczenie czytelnicze z poradnikami.
Ines de Castro
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz