sobota, 28 lipca 2018

Recenzja #159 - Och, szefie! - Bossman - Vi Keeland

Nie skupiaj się na tym, co może się stać. Skupiaj się na tym, co jest teraz.
Opis fabuły

Ta randka to koszmar. Reese ma wrażenie, że gorzej być już nie może - facet naprzeciwko opowiada tylko o swojej mamusi, a przyjaciółka, która mogłaby uratować ją z opresji, nie odbiera. W dodatku relację z feralnego wieczoru słyszy przystojny nieznajomy, który wprost mówi dziewczynie, co o niej myśli. Kilka minut później ten sam mężczyzna dosiada się do jej stolika, podając się za przyjaciela z dzieciństwa Reese. Po tym zwariowanym wieczorze młoda kobieta uważa, że już nigdy nie spotka swojego przystojnego wybawcy. Dzieje się jednak inaczej. Okazuje się bowiem, że mężczyzna będzie jej nowym szefem...


Opinia

Dość długo nie sięgałam po powieści erotyczne i przyznaję, że w pewnym momencie zachciało mi się przeczytać coś takiego. Lekka, niezobowiązująca historyjka na wakacje - tym wydawał mi się Bossman, który znalazł się na mojej półce dzięki uprzejmości księgarni Taniaksiazka.pl, gdzie ta powieść zyskała status bestsellera. Jak jednak powszechnie wiadomo, pozory mylą, a książka Vi Keeland na pewno nie może zaliczać się do tych prostych, pozbawionych głębi historyjek o seksie bez zobowiązań.
Akcja została przedstawiona na dwóch płaszczyznach czasowych. Wydarzenia z teraźniejszości opisuje głównie Reese, a retrospekcjami, zwłaszcza tymi dotyczącymi związku sprzed 7 lat, zajmuje się Chase. To pozwala nam poznać osobowość pana Parkera lepiej, niż gdyby mówiła o nim tylko główna bohaterka. Jego przeszłość pozostaje jednak tajemnicą i o tamtych wydarzeniach dowiadujemy się razem z Reese. Mimo że pierwszoplanowy wątek stanowi rozwijająca się relacja między głównymi bohaterami, autorka nie zapomniała o podkręceniu fabuły jakimś mrocznym sekretem, zagadką sprzed lat, które wszyscy tak bardzo uwielbiamy.


Reese okazała się bardzo silną kobietą, z bogatym charakterem. Bardzo dobrze rozumiałam jej fascynację Chasem, a zasady, które potrafiła postawić wzbudziły we mnie szacunek do niej. Nie każda dziewczyna byłaby w stanie odepchnąć przystojnego i pociągającego faceta tylko ze względu na to, że ten jest jej szefem. Bardzo podobało mi się również, że Reese postanowiła opowiedzieć o swoich problemach, ostrożnie, krok po kroku obdarzając zaufaniem pana Parkera. Na uwagę zasługuje również to, że bohaterka potrafiła wyciągać wnioski z błędów, które kiedyś popełniła. Cały czas starała się myśleć racjonalnie, analizować konsekwencje i szanse ewentualnego niepowodzenia. Właśnie takich postaci nam potrzeba! Co do Chase'a Parkera... spójrzcie na okładkę. Kto oprze się takiemu przystojniakowi? Oprócz niewątpliwie atrakcyjnego wyglądu, ma on bardzo ciekawą osobowość. Czytelnik jest w stanie zarejestrować proces zmian, jakie w nim zachodzą, a bohaterowie dynamiczni to tacy, których lubi się najbardziej. Chase w pewnym momencie nie jest już tylko facetem, który chce "zaliczyć", ale wkradają się w niego emocje, o których istnieniu zapomniał. Musi on nauczyć się odczuwania wszystkiego na nowo, ale też stać się bardziej świadomym swoich uczuć względem Reese. W pewnym momencie trzeba bowiem pożegnać się z przeszłością, pogodzić się z tym, co się stało i ruszyć dalej. Autorka nie skupiła się na wprowadzeniu do powieści postaci jednoznacznie negatywnej, która utrudniałaby życie pozostałym bohaterom. Myślę jednak, że ich przeszłość była dla nich wystarczającym brzemieniem, by teraz mogli spotkać na swojej drodze dobrych, wspierających ich ludzi.


Okładka jednoznacznie sugeruje, z jakim gatunkiem powieści mamy do czynienia. Vi Keeland sięga tutaj o wiele głębiej, budując bardzo ciekawie więzi emocjonalne między bohaterami. Nie jest to kolejna opowieść o seksie bez uczuć i pojawiającej się nagle miłości. Tu wszystko na swój początek i koniec, wszystko zostaje krok po kroku budowane przez bohaterów. Może się to wydać nieprawdopodobne, ale wcale nie jest tu dużo scen erotycznych. Wydaje mi się, że autorka bardzo się postarała, by każdy element był doskonale wyważony i zaplanowany. Fabuła powieści nie jest przesłodzona, nie pokazuje pięknej cukierkowej rzeczywistości, ale prawdziwe życie, w którym nie zawsze na każdym kroku czeka nas happy end. Autorka pokazała, że w powieści erotycznej może kryć się o wiele więcej, niż by się wydawało. Najbardziej jednak zachwyciła mnie emocjonalność bohaterów i ich gotowość do poświęceń. Trudna przeszłość nie zawsze musi rzutować na przyszłość, a z pomocą odpowiednich ludzi da się odnaleźć szczęście. Trzeba tylko odrobinę się postarać.
Język, jakim posługuje się autorka jest najzwyczajniej w świecie ładny. Opisy seksu wcale nie muszą być wulgarne, a niektóre fakty mogą pozostać niewypowiedziane. Znaleziono również bardzo fajną, przyjemną równowagę między ilością opisów, a dialogów. Często w rozmowach wychodzi na jaw to, o czym bohater nie był w stanie przyznać się sam przed sobą i te dwa elementy bardzo dobrze się uzupełniają i na siebie wpływają.


Mężczyzna na okładce na pewno podbija serca czytelniczek i wygląda tak, jak został opisany Chase. Sam pomysł na mocny, czerwony akcent w postaci napisów przy czarno-białym zdjęciu robi piorunujące wrażenie, nie wpadając w przesadę czy wulgarność. Nie doszukałam się żadnych dużych błędów, więc pod względem tłumaczenia, redakcji i korekty wszystko jest tutaj w jak najlepszym porządku.
Vi Keeland wkradła się na podium moich ulubionych autorek literatury kobiecej, dzięki swoim cudownym bohaterom oraz przyjemnemu stylowi. Na pewno jeszcze nie raz tu o niej przeczytacie. 
Ines de Castro

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.