niedziela, 2 października 2016

Recenzja #50 - Dzielnica Cudów i jej mieszkańcy, a pośród nich ONA


#50


Tytuł: Dziewczyna z Dzielnicy Cudów
Autor: Aneta Jadowska
Seria: Seria Nikity (tom 1)
Czytelnicze wyzwanie: -
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2016

To już 50. recenzja na moim blogu. W udziale przypadła książce fantastycznej polskiej autorki - kiedyś nie do pomyślenia. Dowiecie się jednak na koniec dlaczego akurat tak wyjątkowo potraktowałam Dziewczynę z Dzielnicy Cudów.

Opis z okładki
Są przyjazne i urocze miasta alternatywne. I jest Wars - szalony i brutalny - oraz Sawa - uzbrojona w kły i pazury. Pokochasz je i znienawidzisz, zupełnie jak ich mieszkańcy. Jak ona. Nikita. To tylko jedno z jej imion, jedna z jej tajemnic. Jako córka zabójczyni i szaleńca chce od życia jednego - nie pójść ścieżką żadnego z rodziców. Choć na to może być już za późno. Z Dzielnicy Cudów - części miasta, która w wyniku magicznych perturbacji utknęła w latach 30. ubiegłego wieku - zostaje uprowadzona jedna z piosenkarek renomowanego klubu Pozytywka. Sprawą zajmuje się Nikita. Trop szybko zaprowadzi ją tam, gdzie nigdy nie chciałaby się znaleźć. Na szczęście jej pleców pilnuje Robin. Czy na pewno? Kim on właściwie jest?

Przygarnęłam przybłędę i pracowałam za darmo. Duch mojej matki popełnia właśnie seppuku, że wychowała taką naiwniaczkę.

Opis fabuły
Nikita, bo takie teraz nosi imię, jest Cieniem. Cienie to mordercy z Zakonu. Wybierają dobrze płatne zlecenia i polują na swoje cele. Czasem jednak cień może stać się celem... i wtedy nie jest już tak wesoło. No chyba, że jest się Nikitą ze swoimi znajomościami, mocami i niezliczoną ilością nor. Nagle w życiu Nikity pojawia się Robin. Ma być jej partnerem, ale różni się od jej dotychczasowych współpracowników. Może Nikita mu zaufa? Albo chociaż nie zabije? Na te rozważania będzie czas później, bowiem otrzymuje ona tajemniczą przesyłkę, a Robin zdaje nic sobie nie robić z jej nieciekawej reputacji...

Ocena
Na początku myślałam, że to debiut pani Jadowskiej, bo nie słyszałam wcześniej o tej autorce. Kiedy jednak zaczęłam czytać pierwsze strony, doszłam do wniosku, że pani Aneta debiutantką na pewno nie jest. Pisarka ma tak dobrze wyrobiony styl, tak lekkie pióro, że nie może być to jej pierwsza książka. I nie pomyliłam się. I właśnie dla tego stylu pewnie przeczytam coś jeszcze pani Jadowskiej.
Ale wróćmy do Dziewczyny... . Nikita bardzo przypadła mi do gustu. Była niczym Zach z Chłopaka nikt tylko to dziewczyna i w dodatku po 30 - tce. Właśnie, wiek bohaterki jest w ogóle nieodczuwalny. Pod tym względem jest ona neutralna, wydawało mi się jakbym czytała o osobie niewiele starszej ode mnie. Trochę zabrakło mi romantyzmu w tej całej historii, ale nie można żyć tylko miłością. Zresztą, ile można o tym czytać? Lepiej postawić na coś oryginalnego. Robin też okazał się sympatyczny, jednak najbardziej polubiłam Ture. Mimo, że czytelnikowi nie jest dane poznać go zbyt dobrze, to jego postać zdecydowanie należy do moich ulubionych z tej powieści. 
Znacie to, gdy ogrom akcji jest zawarty w stosunkowo niedużej ilości stron? Tak właśnie jest w Dziewczynie... . Przed wydarzeniami opisanymi na okładce dzieje się jeszcze milion innych rzeczy, a każda jest równie emocjonująca. W książce można znaleźć parę niedomówień, ale są one po to, by się nie powtarzać i doprawić całość dodatkową szczyptą napięcia. 
Na uwagę zasługuje też znakomicie wykreowane miasta. Niby Warszawa, a niby zupełnie inna. Osobiście zakochałam się w Dzielnicy Cudów. Jedyne, co mi przeszkadzało to kilka razy użyte słowo Polska. To zmuszało mnie do powrotu do rzeczywistości. Podczas czytania bowiem przenosiłam się do Warsa i Sawy, a tu nagle to słowo, rzucając się w oczy, sprowadzało mnie na ziemię.
Ogólnie, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką. Czekam na dalszy rozwój wypadków, bo tylko dwa wątki pozostały niewyjaśnione. A premiera kolejnej części już w marcu :)
Ocena książki: 10/10

A teraz czas na wyjaśnienie, dlaczego polska fantastyka dostąpiła zaszczytu bycia 50. zrecenzowaną powieścią na moim blogu. Mianowicie, dziś 02.10.2016 byłam na II Śląskich Targach Książki w Katowicach, gdzie odbyło się spotkanie z autorką. Uczestniczyłam w nim, a potem ruszyłam po podpis pani Anety w moim egzemplarzu Dziewczyny... .
O tym, co jeszcze wydarzyło się na Targach napiszę w osobnym poście, którego możecie się spodziewać już wkrótce.
Ines de Castro

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.