Opis z okładki
Największa agencja detektywistyczna świata, Private Investigations, ma zapewnić rozpoczynającej się właśnie imprezie dodatkową ochronę. Do stolicy Wielkiej Brytanii przyjeżdża kilkuset agentów i ekspertów od spraw bezpieczeństwa. Kilka godzin przed ceremonią otwarcia Igrzysk doświadczony detektyw Peter Knight, samotny ojciec wychowujący dwójkę dzieci, zostaje wezwany na miejsce wyjątkowo okrutnej zbrodni: w bestialski sposób zamordowano sir Dentona Marshalla, prominentnego członka komitetu organizacyjnego. W liście do brukowca ,,The Sun" zabójca, podpisujący się pseudonimem Kronos, oskarża Dentona o ,,sprzeniewierzenie się starożytnym ideałom olimpijskim". Zaczyna się seria morderczych ataków na sportowców, działaczy i trenerów. Na zakończenie Igrzysk szaleniec planuje wydarzenie bardziej spektakularne niż atak terrorystyczny na World Trade Center. Tylko Knight wie, jak powstrzymać zbrodniarza...
Mimo, że jest to drugi tom przygód detektywów z agencji Private, można go czytać niezależnie, tak ja to zrobiłam - jest to moje pierwsze spotkanie zarówno z Jamesem Pattersonem, jak i Markiem Sullivanem. Podejrzewam jednak, że na coś autorstwa tego pierwszego jeszcze się skuszę.
Cała powieść ma w sobie coś jednocześnie niepokojącego, ale dobrego. Można więc stwierdzić, że jest ona... niepokojąco dobra? Szkopuł pewnie tkwi w fakcie ukazania Igrzysk ,,od kuchni". Fabuła została bardzo dobrze skonstruowana, nie kręcimy się ciągle wokół jednej sprawy. Zamachów bowiem jest kilka i przy każdym towarzyszy nam napięcie, przy każdym Peter Knight jest o krok bliżej do schwytania przestępcy. Finałowa akcja, główny pojedynek między ,,dobrem a złem" był po prostu... epicki. Cała atmosfera Igrzysk (zwłaszcza, że czytałam tę powieść 4 lata później w stosunku do umiejscowienia jej akcji, w czasie kolejnej Olimpiady) nadaje tej książce niepowtarzalny klimat. Nie wiem czemu, ale ten znakomity thriller wciągnął mnie, pochłonął dogłębnie i sama chyba podświadomie może nawet trochę bałam się tego, że coś podobnego może stać się w Brazylii. Na szczęście, mimo sytuacji politycznej na świecie, nic takiego się nie wydarzyło i ja, zaniepokojona po lekturze książki Pattersona i Sullivana, mogłam odetchnąć z ulgą.
Ogółem, powieść pozostawiła po sobie bardzo pozytywne wrażenie i niewątpliwie jeszcze po nią sięgnę. Może za kolejne 4 lata?
Ines de Castro
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz