poniedziałek, 17 października 2016

Recenzja #55 - Może miłości warto poszukać za płotem?



Opis z okładki
Jak tu być dziewczyną, jeśli się dorasta bez mamy, a za to z trzema starszymi braćmi i honorowym czwartym - chłopakiem z sąsiedztwa? Nie ma wyboru, trzeba grać w kosza, nosić obszarpane dżinsy i mieć w głębokim poważaniu flirty i miłostki.
Taka też jest Charlie Reynolds. Ale gdy jej tata policjant odkrywa, że dostała kolejny mandat za przekroczenie prędkości, Charlie jest zmuszona sama na niego zarobić. I tak trafia do eleganckiego butiku z ubraniami.
A TAM MUSI PRZEJŚĆ PEWNĄ METAMORFOZĘ...
Wszystko to jest bardzo stresujące. Dodatkowo złe sny dręczące Charlie okazują się zwiastunem pewnej rodzinnej tajemnicy, której dotąd nie chciała przyjąć do wiadomości. A jedynym lekarstwem na problemy są rozmowy przez płot z Brandenem, sąsiadem i przyszywanym czwartym bratem. Tylko że Charlie jest w nim sekretnie zakochana i za nic w świecie się do tego nie przyzna.

Ponieważ to tutaj jest jak sen. Nie musi być prawdziwe. Wydaje się niemal, że unosimy się tuż za granicą świadomości, mogąc mówić wszystko, cokolwiek zechcemy, a rankiem, jak to bywa ze snami, ten stan się powoli rozwiewa.To tak, jakbyś ty spał teraz w swoim łóżku tam na górze, ja zaś w moim, a tę rozmowę toczyła nasza podświadomość.

Opis fabuły

Charlie jest typową chłopczycą. Mieszka z trzema braćmi, ojcem i kumpluje się z sąsiadem, który jest dla niej niczym rodzina. Pewnego dnia Charlie dostaje kolejny mandat i ojciec wymierza jej karę w postaci obowiązku pokrycia kosztów za przekroczenie prędkości. Dziewczyna zostaje zatrudniona w butiku prowadzonym przez osobliwą Lindę. Tam, musi zacząć ubierać się dziewczęco i odpowiednio do swojego wieku. Nowa praca pociągnie za sobą niewyobrażalne zmiany w Charlie. Do tego dziewczynę dręczą koszmary związane ze śmiercią jej matki. Jedynym lekarstwem na nie jest bieganie lub nocne rozmowy, w alternatywnej rzeczywistości, z Brandenem - prawie bratem, najlepszym przyjacielem wszystkich Reynoldsów. Jednak czy dla Charlie pozostanie on tylko przyjacielem?

Opinia
Na początku uważam, że opisowi na okładce należy się pewne sprostowanie. Sklep Lindy na pewno nie jest eleganckim butikiem, ale zwykłym sklepem z ubraniami na Starym Mieście. Po opisie z okładki możemy mieć zupełnie inne wrażenie na temat tej książki, tak jak to było w moim wypadku. 
Chłopak z sąsiedztwa miał być genialną powieścią, kolejną jaka wyszła spod pióra Kasie West. Czy taki był? Niezupełnie... Owszem, znów spotkaliśmy się z bardzo lekkim i przyjemnym stylem autorki, ale szału naprawdę nie było. Może zacznijmy od bohaterów...
Charlie, ach ta Charlie... Niby chłopczyca, a jak przyszło co do czego to super laska. Ten wpływ mieszkania z chłopakami czasem w ogóle nie dawał się we znaki. Innym razem wszyscy się tam bili, wbijali łokcie w brzuch itp. i nikt nic nie poczuł - trochę dziwne. Miałam bardzo duże problemy z zwizualizowaniem sobie bohaterów. Mimo dokładnego opisu, jak w przypadku Brandena czy Skye, moja wyobraźnia nie wytworzyła sobie ich obrazu. Branden nie został moim książkowym mężem - taki typowy mięśniak, z tego co wywnioskowałam. 
Akcja powieści jest spójna, toczy się we właściwym tempie. Perspektywa Charlie bardzo mi odpowiadała, bo dziewczyna miała dystans do wszystkiego. Rozbroiła mnie sytuacja na meczu bejsbola - śmiałam się do łez. Kasie West znalazła złoty środek między momentami wywołującymi poruszenie, śmiech, tymi neutralnymi a tymi z nutką tajemnicy i sekretów. To, co ostatnio spotykam w bardzo wielu książkach to zbyt późne rozwinięcie wątku tej tajemnicy oraz jej rozwiązanie, które było proste i podane na tacy. Książka mimo swojej prostej i młodzieżowej formy niesie ze sobą jakieś przesłanie, ale nie jest ono tak głęboko sięgające jak w Chłopaku na zastępstwo. Jednakże ta powieść na pewno pokazuje, jak ważna jest rodzina w naszym życiu. Mimo tych wszystkich wad, Chłopaka z sąsiedztwa połknęłam w jeden dzień, dzięki temu, jak West oddała całą tę powieść i ubarwiła ją swoim lekkim piórem.
A teraz o wydaniu. Tłumaczenie jest bardzo luźne, młodzieżowe. Nie jest toporne, wpasowuje się w klimat książki. Ale okładka... to ma być Charlie i Braden? W którym miejscu...? Ale to już zostawiam Waszej opinii. A co Wy sądzicie o Chłopaku z sąsiedztwa? Chcielibyście przeżyć podobną przygodę? A może takie miłostki zza płotu to nie dla Was? Piszcie :)
Ines de Castro
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję księgarni http://pantomasz.pl/

4 komentarze :

  1. Mam ją w planie, bo pierwszy to był przyjemną książką - uroczą - to jest dobre słowo :) Czasami lubię sięgnąć po taką literaturę.
    Pozdrawiam cieplutko!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta też jest urocza, ale nie wiem, czy autorka nie przesłodziła... mimo to polecam, jest taka ciepła, miła i rozgrzewająca :)

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie... Może nie jest to mój ulubiony gatunek, ale chcę spróbować z taką lekką i słodką książką.
    Pozdrawiam Hayles z https://ourbooksourlive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz spróbować właśnie z czymś lekkim to chyba bardziej polecam Ci ,,Chłopak na zastępstwo" tej samej autorki. Recenzję też można u mnie znaleźć, ale nie wiem, która tematyka będzie Ci bardziej odpowiadała :)
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.